22 grudnia 2021

Na początku było pięknie... a z czasem jak w piekle

 ZAKAZ KOPIOWANIA. TREŚCI BLOGA OBJĘTE PRAWAMI AUTORSKIMI 

© Copyright by MilaM


Na początku było pięknie, idealnie. Nawet zdarzało mi się pomyśleć, że to jest zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. A jednocześnie to było, naprawdę się działo. Poznałam mężczyznę idealnego, bratnią duszę. Na początku nawet nie podobał mi się z wyglądu, nie przyciągnął mojej uwagi. Dopiero podczas rozmowy, pierwszego intensywnego kontaktu wzrokowego zaczął mnie do siebie przyciągać jak magnes. Patrzył na mnie i nie odrywał wzroku, miał takie hipnotyczne spojrzenie, błysk w oku, myślałam, że to oznaka zainteresowania mną. Już podczas pierwszego spotkania rozmawialiśmy tak jakbyśmy znali się od zawsze. Rozumieliśmy się bez słów. On był niesamowity, intrygujący, wyznawał podobne wartości co ja, miał podobne podejście do życia. Spotkałam bratnią duszę.

Nasza znajomość nabrała dynamicznego tempa. Dużo się działo. Tak naprawdę od chwili kiedy go poznałam nie odpuszczał mnie na krok. O świcie witał mnie pozytywnymi SMS-ami, ciągle dzwonił, był przy mnie w każdej możliwej chwili, spędzaliśmy razem całe dnie i noce, maksymalnie ile się dało. Kiedy byliśmy razem, świat przestawał istnieć, czas jakby się zatrzymywał. Byliśmy tylko my. Zakochani, bratnie dusze, papuszki nierozłączki. On był bardzo dobrym człowiekiem, hiperempatycznym. Znał moje potrzeby, wspierał mnie, koił moje lęki, czułam się przy nim bezpieczna. Jednocześnie coś we mnie, intuicja, ostrzegała mnie, że to wszystko dzieje się za szybko, on jest zbyt idealny. Ale bagatelizowałam wszystkie wątpliwości. Tłumaczyłam sobie, że on mnie tak kocha bez pamięci. Mówił, że nadałam jego życiu sens i nigdy wcześniej nie spotkał takiej kobiety jak ja. Był przy mnie w każdym momencie życia, a kiedy nie mógł być, to pisał albo dzwonił, podtrzymywał kontakt. 

Znał mnie na wylot. Wiedział o mnie więcej niż ja sama o sobie wiedziałam. On był pomocny, dobry, wspierający. Był jak balsam na moje rany, koił je, uśmierzał ból. Uwielbiał mnie. Chwalił. Podziwiał. Podobało mu się wszystko co robiłam, smakowało mu wszystko co ugotowałam. Planowaliśmy piękną rodzinę, dom, wspólne podróże, przyszłość, dzieci. Obiecywał, że nigdy mnie nie zostawi, że zawsze będziemy razem. Kochał mnie tak pięknie i mocno, że sama go pokochałam. Nie spotkałam się wcześniej z taką empatią, wrażliwością, zrozumieniem i dobrocią u mężczyzny. Był dla mnie kochany.

Ludzie wokół byli podzieleni. Niektórzy się nim zachwycali, wierzyli ślepo w jego nieskazitelne dobro. Inni wyczuwali fałsz, nie lubili jego obecności, ostrzegali mnie, że on jest dziwny. Z czasem, nie wiadomo jak i kiedy, odizolował mnie od rodziny i znajomych. Byłam pochłonięta nim tak bardzo, że przestałam dostrzegać świat zewnętrzny. Potrafił mnie przekonać, w sposób subtelny, z kim powinnam utrzymywać kontakty, a z kim nie – czym skutecznie wyeliminował z mojego otoczenia tych, którzy byli mu nieprzychylni. Gdy ktoś próbował powiedzieć coś negatywnego na jego temat, broniłam go. 

Kiedy już byłam od niego uzależniona i wydawało mi się, że bez niego życie nie ma sensu, wiedział, że ma mnie w garści. Od czasu do czasu zsuwała mu się maska. Na początku jakieś słowne prztyczki, krytyka tego co wcześniej mu się podobało – nagle zaczęło go drażnić i przeszkadzać. Wytykał mi błędy. Ale robił to tak rzadko, w dodatku negatywne zachowania przeplatały się z pozytywnymi, że ignorowałam wszystkie podejrzane zachowania. Stopniowo i niepostrzeżenie negatywne zachowania zaczynały przeważać nad pozytywnymi. Stracił zainteresowanie mną, zupełnie jakbym z dnia na dzień mu się znudziła, jakby przestał mnie kochać. Jego obojętność, nagły brak kontaktu, po długim czasie codziennego wysyłania wiadomości, spędzania wspólnie czasu, nagle przestał się odzywać. Myślałam, że coś zrobiłam, czymś go uraziłam, szukałam kontaktu z nim. Ale on wydawał się być innym człowiekiem. W jego oczach była pustka. Patrzył na mnie z wyższością, podłym uśmieszkiem, co sprawiało wrażenie, jakby miał satysfakcję z tego, że cierpię. Od tamtego czasu to ja zaczęłam się starać o niego i chciałam mu się przypodobać. Bardzo go kochałam i brakowało mi tamtego człowieka, który na początku relacji był chodzącym ideałem. Jednak winą za jego zmianę obarczałam siebie, zamartwiałam się, co mogłam zrobić. Do tego z jego strony pojawiały się komentarze i zachowania, które wskazywały, że jestem niestabilna emocjonalnie, chora i mam problemy ze sobą. Ogromnie mnie tym zasmucał. 

Z czasem coraz rzadziej był miły i dobry. Zaczęła się przemoc emocjonalna, psychiczna, werbalna. Gasłam każdego dnia. Trafiał w moje największe słabości. Poczucie bycia niekochaną, niechcianą i odrzuconą. Podważał moją pewność siebie, a także zdrowie psychiczne. Zabierał mnie nawet na terapie dla par, podczas których robił ze mnie wariatkę. Bez przemocy fizycznej, a jednak zadawał ciosy, które bolały. Przy ludziach to ja wychodziłam na oprawcę, a on na ofiarę. Nie mogłam tego znieść. Co więcej, zaczęły mi ginąć różne przedmioty, inne (o sentymentalnej wartości) zaczęły się pojawiać. Kiedy byłam w potrzebie, zostawiał mnie samą. O wszystko obarczał winą mnie. Naprawdę zaczynałam tracić zmysły. Miałam wrażenie, że on jest diabelską istotą, okrutną, bezduszną, chłodną, bez sumienia. Wcześniej był wyrozumiały i uprzejmy, a potem stał się swoim przeciwieństwem. Ale tylko przede mną się otwierał. Czasem mówił coś podłego, mrożącego krew w żyłach. Wyłaniał się z ciemności, bałam się go. Znęcał się nade mną psychicznie, emocjonalnie i werbalnie, dlatego cały ból był we mnie, w środku. Nie miałam żadnych dowodów, bo na zewnątrz nadal grał wspaniałego człowieka, z tym że teraz był pokrzywdzony przeze mnie i jak twierdził moją psychiczną chorobę. Mówił też, że bez niego sobie nie poradzę, nikt poza nim mnie nie kocha i nie rozumie. Był jednocześnie tamtym dawnym dobrym człowiekiem i nowym okrutnym diabelskim stworem. Na zmianę był dobry i zły. Byłam bliska obłędu. Dopadł mnie zespół stresu pourazowego oraz depresja. Nie byłam w stanie nawet sama wyjść z domu. Nie mogłam spać ani jeść. Duchowo byłam martwa, fizycznie wciąż żywa. Czekałam na śmierć.

Dla kogoś kto tego nie przeżył to są nic nie znaczące słowa. Dla mnie to było piekło. Ciągle w napięciu, gotowości na atak, nie wiadomo było czego się spodziewać. Rollercoaster. Rozumiem, że ktoś kto nie doświadczył relacji z psychopatą, socjopatą, narcyzem albo inną jednostką o zaburzeniu osobowości wiązki B nie jest w stanie pojąć jak traumatyczne jest to doświadczenie. Psychofag (pożeracz duszy) to ktoś kto jest mistrzem manipulacji, inteligentnym człowiekiem, który wyniszcza psychikę innych i pozostawia za sobą zgliszcza. Niektórzy mogą uderzyć i stosować przemoc fizyczną, inni nigdy nie uderzą, ponieważ jak sami twierdzą „manipulowanie ludźmi bez uciekania się do przemocy to większa przyjemność” (James "Jim" Fallon „Mózg psychopaty”). Z tym że nawet jeśli nie ma przemocy fizycznej, to są inne rodzaje przemocy: psychiczna, emocjonalna, werbalna, ekonomiczna, seksualna itd. Co więcej, psychopata James "Jim" Fallon pisze tak: „Wielu osobom mogę wydawać się empatyczny. Jestem dobrym słuchaczem i lubię słuchać o tym, co się dzieje w życiu innych ludzi. Często jednak robię to dlatego, że staram się znaleźć do nich jakąś drogę”. Inna socjopatka pisze tak: „Lubię ludzi […] Więc niszczę ludzi. TO NIE JEST NIELEGALNE, jest trudne do udowodnienia i pozwala mi cieszyć się władzą” (M. E. Thomas „Wyznania socjopatki"). Psychopaci działają na granicy prawa. Są jednak zwykle zbyt sprytni i przebiegli, żeby tę cienką linię przekroczyć. 

Psychicznych traum, bólu, ran nie da się udowodnić. Można o nich tylko opowiedzieć i liczyć na reakcję innych: może uwierzą, a może nie. Nie ma dowodu dla sądu ani policji. Są tylko słowa i ogromny ból emocjonalny, który rozdziera duszę. Ból nie do zniesienia. Do tego brak snu, zaburzenia odżywania, strach, lęk, trauma, depresja, samotność, brak zrozumienia ze strony innych i (błędna) myśl, że tylko mnie się to przydarzyło. Śmierć za życia…

Musisz wiedzieć, że psychofag złamie każdego. Znajdzie drogę do Twoich słabości i lęków, zagra na nich. Zrobi to bez problemu jeżeli tylko uzna, że jesteś mu do czegoś przydatny/a. Potrzebuje mieć rodzinę dla pozorów (obraz i wizerunek dla innych), a także po to, żeby się nad nią pastwić, mieć władzę i kontrolę oraz rozrywkę. Poza rodziną są ludzie w pracy, sąsiedzi, nauczyciele w szkole, a także inne kobiety, z którymi flirtuje lub wchodzi w intymne związki (podkreślam, że psychopatia nie ma płci, piszę do kobiet, ponieważ rozumiem kobiety, ale wiem, że nie tylko mężczyźni są zaburzeni). Dla niego to gra, wielkie przedstawienie, w którym on gra główną rolę i jest w centrum zdarzeń. Pozostali to aktorzy drugoplanowi albo epizodyści (zależy od tego jak bardzo jesteś przydatna/y w danym momencie).

Można żyć w lęku o własne życie i zdrowie, znosić przemoc, krytykę, podłości, okrucieństwa, zdrady, żyć w niepewności o każdy kolejny dzień, nie wiedzieć, czy On/Ona wróci na noc do domu, a jeśli nie wróci, to myśleć gdzie i z kim był, można chodzić na paluszkach, żeby go nie rozdrażnić… tylko koszt takiego życia jest wielki: utrata siebie. U boku zaburzonej osoby nigdy nie będziesz ważna, nie będziesz miała wsparcia ani pomocy, będziesz samotna, zależna od niego. Każdego dnia gaśniesz i znikasz. Nie rób sobie tego, zawalcz i odzyskaj siebie. 

W moim życiu znów świeci słońce. Bez oprawcy u boku wróciłam do życia. Zajęło to trochę czasu, ale udało mi się wyzdrowieć, przepracować traumy i znów się uśmiecham. A on... przestał mnie obchodzić i wiem, że nikt nie zmieni tego jaki jest. Nie ma dla niego skutecznej terapii ani leków. A ja chcę żyć pełnią życia, a nie w strachu o własne zdrowie i życie. 

12 grudnia 2021

Przepracować traumy – co to znaczy?

  ZAKAZ KOPIOWANIA. TREŚCI BLOGA OBJĘTE PRAWAMI AUTORSKIMI 

© Copyright by MilaM


Zacznę od stwierdzenia, że jesteśmy różne. Oto powód, dla którego nie ma jednej uniwersalnej odpowiedzi na pytanie: co zrobić, żeby wyjść z traum po związku przemocowym. Gdyby był sposób dobry dla wszystkich, byłoby łatwiej. Kiedy ofiara przemocy, wyniszczona psychicznie i emocjonalnie, szuka pomocy, ma nadzieję, że ktoś wskaże jej drogę. Tylko że nie ma jednej drogi zdrowienia i pracowania nad sobą. Każdy ma swoją drogę.


Różnimy się, co jest normalne. Różnice tkwią w genach, środowisku i wychowaniu, a także w doświadczeniach i osobowości. Ofiarami zaburzonych jednostek są zwykle osoby wrażliwe, dobre, wytrzymałe, odporne, nie poddające się – ogólnie są to osoby empatyczne. Jednak nawet gdyby porównać dwie wysoko wrażliwe osoby, to wciąż będą dwie różniące się od siebie jednostki. Każda osoba ma swoje zainteresowania, temperament, inną skłonność do ryzyka, inne nastawienie do zmian i tak dalej. Każda miała swoje doświadczenia i przeżycia, które ukształtowały jej osobowość i sposób myślenia, a także postrzeganie świata. 


Chcę przez to powiedzieć, że nie da się odpowiedzieć, co zrobić, żeby wyjść z traum, ponieważ to zależy od osoby. Właśnie dlatego ważna jest terapia, ponieważ dopasowuje się ją do konkretnej osoby. Są różne metody pracy z ludźmi, nie ma możliwości, żeby jedna metoda była skuteczna dla każdego. Moim zdaniem odpowiednia terapia jest podstawą w procesie przepracowywania swojego życia, z tym że ofiary przemocy psychopatycznej, narcystycznej czy socjopatycznej powinny znaleźć terapeutę, który rozumie psychopatię czy narcyzm. Podczas terapii z kimś, kto nie ma pojęcia na temat życia z psychopatą czy narcyzem można jeszcze bardziej pogłębić swoje traumy. Sama tego doświadczałam, ponieważ terapeuci potrafili podważać moje słowa i zaprzeczać mi, chociaż nie mieli styczności z człowiekiem (psychopatycznym), z którym byłam. Byłam wtórnie wiktymizowana, a kiedy czułam, że coś mi nie pasuje na terapii, od razu rezygnowałam i szukałam kogoś innego. To się czuje, a siebie należy słuchać.


Proces zdrowienia i uwalniania polega na trudnej i długotrwałej pracy nad sobą. Postępy mogą być niewielkie albo czasem niewidoczne, dlatego też ważna jest cierpliwość. Warto skorzystać z tego, co odkrył w nas psychofag – jak wiadomo znalazł w nas największe słabości, a później w nie uderzał. To co zrobiłam ja, kiedy byłam w procesie uzdrawiania i uwalniania, polegało na odnalezieniu w sobie słabości, więc skorzystałam z tego, że psychofag sam mi je wskazał. Psychofag wykorzystuje wiedzę o słabościach ofiary. Kiedy się nad nią znęca, osłabia ją poprzez uderzanie w te słabości. Jeżeli ktoś ma kompleksy związane z wyglądem, psychofag na pewno będzie wypominał jej wady w wyglądzie; jeżeli ktoś ma jakieś traumy z dzieciństwa, psychofag z pewnością je wyciągnie. Zawsze wbije szpilę w najczulszy punkt ofiary. 


Przyjrzyj się swoim słabym stronom, na co reagujesz emocjonalnie, co wywołuje u Ciebie złość, a co płacz. Kolejnym krokiem jest odkrycie, skąd biorą się takie reakcje i dlaczego akurat te punkty są u Ciebie aż tak czułe. Na końcu pora by wzmocnić najsłabsze strony oraz ochronić je przed światem. Nie powinno się nikomu mówić, czego się boisz, na co chorujesz, o czym marzysz (chyba że masz pewność, że ta osoba jest zaufana i nie wykorzysta tej wiedzy przeciwko Tobie; chociaż psychofag wzbudza zaufanie i wydaje się nam, że on jest taką osobą, której można powiedzieć wszystko). Słabe strony zachowaj dla siebie. Otwieranie się na obcych albo niezaufanych ludzi jest ryzykowne, ponieważ nie mamy pewności kto i w jaki sposób skorzysta z wiedzy o nas. Toksyczni ludzie potrafią manipulować innymi i robić z nich marionetki. Kiedy podaje się im informacje na swój temat, oni już dobrze wiedzą, jak z niej skorzystać. 


Poznaj siebie, tak jak zrobił to psychofag. Wzmacniaj słabe strony, buduj w sobie pewność siebie, pracuj nad lękami oraz traumami. Są dwie metody: 

- Metoda 1: poznać swoje słabe strony i zakopać je głęboko w sobie, zapomnieć o nich, unikać, ukryć (nie polecam, ponieważ nieprzepracowane traumy pozostają uśpione i mogą się wybudzić w najmniej oczekiwanym momencie, a emocje zapanują nad nami)

- Metoda 2: poznać swoje słabe strony i na początku wyzwalać je, płakać jeśli potrzeba, odkrywać, wyciągać na wierzch z podświadomości, znaleźć sposób na ukojenie traum i kontrolowanie ich (polecam, ponieważ przepracowane traumy są czymś, co poznamy i nad czym z czasem zaczynamy mieć kontrolę, a wtedy to my panujemy nad emocjami, a nie emocje nad nami)


W Metodzie 1 nie stawiamy czoła traumom i słabościom, dlatego najpierw jest mniejszy ból, jednak gdy traumy wybudzą się z uśpienia w przyszłości, nie panujemy nad bólem, co nas stopniowo niszczy.

W Metodzie 2 stawiamy czoła traumom i słabościom, przez co najpierw ból jest wielki (czasem ogromny, dlatego ważne jest wsparcie terapeuty), ale w ten sposób go oswajamy i gdyby traumy wróciły w przyszłości, mamy już wypracowane sposoby panowania nad nimi i kontrolowania, żeby nas nie zniszczyły. 


Znajdź swoją drogę. 

Poznaj siebie. 

Idź po swoje szczęście.

28 listopada 2021

Psychopaci, narcyzi – typy, podtypy, style, spektrum

  ZAKAZ KOPIOWANIA. TREŚCI BLOGA OBJĘTE PRAWAMI AUTORSKIMI 

© Copyright by MilaM


Często tak jest, że chcemy wiedzieć: kim on jest. Na grupach wsparcia, forach internetowych, a także na moim blogu Psychopata – daltonista uczuć spotykam się z pytaniami, jak rozpoznać kim on tak naprawdę jest. Zresztą sama dawno temu za wszelką cenę próbowałam się dowiedzieć z kim się związałam. Niestety kiedy jest się ofiarą takiej przemocy można niepotrzebnie stracić resztki energii i sił, a finalnie pozostać bez konkretnej odpowiedzi lub z bałaganem w głowie.

U mnie to wyglądało tak: 
  • mój partner z anielskiej istoty pełnej dobra zaczął zamieniać się w bezdusznego diabłopodobnego potwora. Znęcał się nade mną psychicznie, werbalnie (słownie) oraz emocjonalnie. Krzywdził mnie w sposób okrutny zupełnie jakby był… no właśnie. 
  • Pewnego dnia pstryknęło w mojej głowie: on zachowuje się jak psychopata, przysięgam! Chwilę później zatopiłam się w świat Internetu, a tam… szok i niedowierzanie. Opisy dotyczące psychopatii – z tych wiarygodnych źródeł – brzmiały jakby ktoś opisał mojego partnera. Tak samo opisy ofiar psychopatów dokładnie jakbym to ja pisała. 
  • Później zaczęłam czytać o narcyzach, tam też opisy się zgadzały, najbardziej przypominał narcyza ukrytego, narcyza psychopatę, narcyza sadystę. 
  • Następnie czytałam o socjopatach, tam też wiele się zgadzało. 
  • W opisie zaburzeń osobowości wiązki B w DSM-IV także widziałam wiele zgodności w niektórych zaburzeniach. 
  • Wiedziałam, że te opisy zgadzają się z cechami i zachowaniami mojego partnera, a jednocześnie nie mogłam w nie uwierzyć. Początkowo byłam przestraszona, w końcu to psychopata. 
  • Później postanowiłam mu to powiedzieć, naiwna wtedy ja, wierząc, że się zmieni. Skończyło się tym, że wybił mi z głowy podejrzewanie go o jakiekolwiek zaburzenia i przekonał mnie, że to ja mam depresję i problemy z głową, powinnam się leczyć. Byłam bliska obłędu. W jednej chwili byłam pewna, że to psychopata albo narcyz, by chwilę później w to wątpić, przypominałam sobie, że przecież na początku był cudowny, bratnia dusza, tylko coś go zmieniło, więc muszę go uratować. 
  • Kręciło mi się w głowie od nadmiaru myśli, wiele razy wymiotowałam.

Pragnę doradzić, żebyście nie traciły czasu tak jak ja na te liczne śledztwa, tylko zaufały swojej intuicji oraz faktom. Skoro przeczytałyście z wiarygodnych źródeł czym się objawia psychopatia, narcyzm, socjopatia, zaburzenia osobowości wiązki B, i opisy zgadzają się z tym czego doświadczacie, to wystarczy. Bez względu na to kim on jest nie ma prawa stosować przemocy, krzywdzić ani odbierać nikomu zdolności do samostanowienia. Szukając dowodów, konkretów, definicji można oszaleć. Tłumaczę dlaczego.

Psychopata psychopacie nierówny, narcyz narcyzowi też, socjopata socjopacie itd. Zarówno  psychopatia, jak i narcyzm umieszcza się na skali ruchomej (spektrum), co pozwala określić czy dany przypadek jest łagodny, umiarkowany czy poważny. To oznacza, że oni są naprawdę różni i jakiś psychopata może zabić, jednak większość tego nie robi. O skali można przeczytać więcej tutaj: Skala psychopatii

Jednak umiejscowienie na skali to nie wszystko. Kolejną kwestią są typy oraz podtypy psychopatów. 

Typy psychopatów to:
- pierwotni
- wtórni

Podtypy psychopatów to:
- niezrównoważeni
- charyzmatyczni

Style to:
- klasyczni
- manipulacyjni
- macho

W przypadku narcyzmu również jest spektrum narcyzmu, a także typy narcyzów.
 
Typy narcyzów:
- wielkościowy
- złośliwy
- ukryty
- wspólnotowy

Dlatego kiedy jedna ofiara opowiada o swoich doświadczeniach z psychopatą może powiedzieć, że ją bił (niektórzy psychopaci stosują przemoc fizyczną, szczególnie gdy osiągają wysokie wyniki w wymiarze afektywnym i są bardziej agresywni, mniej kontrolują złość), a druga może powiedzieć, że nigdy jej nie uderzył, za to wyniszczał ją psychicznie, emocjonalnie, ekonomicznie itp. (co też jest prawdą, ponieważ wielu psychopatów nie bije, preferują znęcać się psychicznie i podchodzić ofiarę psychologicznie).

Ktoś mógł być z narcyzem wielkościowym, a ktoś inny z narcyzem ukrytym i obie te osoby rzeczywiście miały do czynienia z narcyzem, tylko zupełnie innym typem. 
 
Co więcej, może być także mieszanie się zaburzeń. Część cech jest typowo psychopatyczna, część narcystyczna, część antyspołeczna. Trudno wskazać konkretnie, tak to jest psychopata, a to narcyz, a to socjopata. W głowie każdego zaczyna się to wszystko mieszać, ofiara może raz myśleć jedno, później drugie, co sprawi, że będzie dawać szanse przemocowcowi w nadziei na jego zmianę. 

Maja Friedrich rozpowszechniła ten termin w Polsce i ja się pod tym podpisuję: psychofag. Psychofag to pożeracz duszy, psychiczny pasożyt. Psychofagiem może być psychopata każdego typu, i narcyz każdego typu, i socjopata, i każdy kto rośnie w siłę, podczas gdy ofiara jest energii i sił pozbawiana. Bez wnikania w szczegóły, bez diagnozowania, bez identyfikowania, bez konkretów, bez definicji. Po prostu ktoś Cię krzywdzi – jest podejrzany. Stosuje przemoc i obiecuje zmianę, ale wcale się nie zmienia – podejrzany. Nie da się normalnie żyć z kimś, kto jest sadystyczny, manipulujący, wykorzystujący, egoistyczny. No bo jak? Tracąc siebie i pozwalając, by zgasł ostatni płomień? U boku psychofaga kiedy ofiara zgaśnie, on znajduje nową ofiarę. Nie licz na wzajemność, wdzięczność, wsparcie. Egoista – oddałaś mu całą siebie, ale to nic dla niego nie znaczy.


***
Źródła:
  1. http://quantumfuture.net/pl/psyhopath.html 
  2. Robert D. Hare, P. Babiak, Psychopaci w firmie
  3. Medcircle.com 
  4. M. Friedrich, Moje dwie głowy

13 października 2021

Zero Kontaktu i Szara Skała: jak wzorcowo przestrzegać zasad – praktyczne porady

 ZAKAZ KOPIOWANIA. TREŚCI BLOGA OBJĘTE PRAWAMI AUTORSKIMI 

© Copyright by MilaM


Pomyślałam, że pora napisać coś praktycznego. Teoria jest ważna, ale często niewiele zmienia, a wręcz pozostawia z poczuciem bezradności i niepewności, co właściwie dalej robić. Dlatego ten wpis poświęcam praktycznym wskazówkom:

- jak przestrzegać zasady Zero Kontaktu

- jak być wzorcową Szarą Skałą

Podzielę się tym, co stosowałam i co pomogło mi uwolnić się od narcyza psychopaty.


ZERO KONTAKTU

Zero Kontaktu to zasada polegająca na całkowitym odcięciu się od narcyza psychopaty, na braku jakiegokolwiek (bezpośredniego czy pośredniego) kontaktu z oprawcą. Jeżeli jest taka możliwość, to zaleca się jej stosowanie. Jeżeli nie ma takiej możliwości, wtedy zaleca się stosowanie metody Szarej Skały (o czym później).

Jak wdrożyć w życie Zero Kontaktu?

Pierwszy krok jest bardzo trudny, ponieważ ofiara jest silnie zmanipulowana i uzależniona od P/N/S. Trzeba podejść do tego działania ze spokojem, cierpliwością i wyrozumiałością wobec siebie. Ale trzeba DZIAŁAĆ.

1. Podejmij decyzję i zrób to! Zablokuj go dosłownie wszędzie. Usuń go z kontaktów: numer telefonu, adres e-mail, w social mediach. Nie interesuj się nim i nie pozwól, żeby on cokolwiek wiedział o Tobie.

2. Zerwij kontakty z ludźmi, którzy Ci o nim przypominają, opowiadają, a tym bardziej jeżeli są po jego stronie, nie po Twojej. Nie możesz być w toksycznym środowisku, potrzebujesz zdrowej przestrzeni do regeneracji.

3. Jeżeli nie możesz zerwać kontaktów z ludźmi, którzy Ci o nim przypominają, to stanowczo, zdecydowanie i radykalnie podkreśl, żeby o nim przy Tobie nie wspominali. Muszą wiedzieć, że nie wolno im o nim wspominać w Twojej obecności. Egzekwuj to, jeśli mimo Twoich próśb wciąż będą o nim mówić. Bądź stanowcza i pewna siebie. Jeżeli mimo to nadal nie będą szanować Twojej prośby i dalej będą Ci o nim przypominać – odetnij się od nich i przestań się kontaktować. Zrób to dla własnego dobra i zdrowia.

4. Bądź dla siebie wyrozumiała i dobra. Prawdopodobnie złamiesz zasadę ZK (Zero Kontaktu), i to nie raz, ale to nie znaczy, że jesteś słaba. Jesteś uzależniona, a Twój mózg sprany. Twój oprawca w sposób nieetyczny hipnotyzował Cię i kodował w Twojej podświadomości, że masz go stawiać zawsze na pierwszym miejscu i kochać ponad wszystko, nawet gdyby Cię krzywdził. Odpranie mózgu zajmuje dużo czasu i potrzeba małych kroków i determinacji. Dlatego jeśli wznowisz z nim kontakt sama z siebie lub odpowiesz mu, nie krytykuj siebie, tylko wybacz sobie i znów zadziałaj. Będzie bolało, ale brak kontaktu to najlepszy sposób na wyjście z tego uzależnienia. Inaczej będzie z Tobą naprawdę źle, musisz działać.

5. Rób małe święto i celebruj każdy swój sukces trwania w zasadzie ZK. Na początku świętuj częściej. Wytrzymałaś 1 dzień, 2 dni, 3 dni, 5 dni, 1 tydzień, 2 tydzień, 1 miesiąc bez kontaktu z nim? To ogromny sukces, uczcij to na każdym etapie. Przekształć smutek i tęsknotę (która jest uzależnieniem) z pozytywne emocje i bądź z siebie dumna.

(Ja świętowałam, później łamałam zasadę ZK i tak wiele razy, aż w końcu udało mi się utrzymać w ZK ze spokojem duszy. Wiesz, że pierwszy raz złamałam ZK dosłownie po minucie? Zablokowałam go, miało być definitywnie, a za chwilę poczułam, że bez niego sobie nie poradzę i nie chcę bez niego żyć, dlatego od razu odblokowałam i jeszcze przeprosiłam, że śmiałam go zablokować. Tak, Siostro Surwiwalko, to bardzo długa i ciężka droga, ale na końcu jest szczęście i uzdrowienie).


SZARA SKAŁA

Szara Skała to metoda, dla tych, którzy nie mogą zerwać kontaktów z P/N (np. mają dzieci, z powodu rozwodu, wspólny kredyt, dom itp.). Nie wolno stosować metody Szarej Skały zamiast Zero Kontaktu, wtedy gdy jest możliwość stosowania ZK. Szara Skała to nie jest świadomy wybór, lecz konieczność, gdy nie ma opcji braku kontaktu z oprawcą. Szara Skała polega na tym, że ofiara/surwiwalka w kontakcie z P/N ogranicza do minimum swoje reakcje na zaczepki P/N, nie pokazuje mu swoich emocji, jest dosłownie nieruszalna jak skała. Jest to bardzo trudne, ale to jedyny sposób, by być bezpieczną.

Jak wdrożyć w życie metodę Szarej Skały?

Początki są trudne, ponieważ ta metoda polega na tym, by pozostawać obojętną na P/N i niewchodzeniu z nim w interakcje. A on zrobi wszystko, żeby sprowokować. Trzeba sobie poukładać w głowie i zrozumieć, że od tego zależy nasze życie i zdrowie. Reakcje na zaczepki P/N odkrywają nas, a wtedy on wie, jakie mamy czułe punkty i z pewnością będzie to wykorzystywał.

1. W koniecznym kontakcie z P/N ograniczaj swoje wypowiedzi do krótkich komunikatów (tak, nie, nie wiem itp.) oraz nieokazywania mu swoich emocji. Nie daj się sprowokować. Pamiętaj, że nigdy nie wygrasz z narcyzem psychopatą w potyczkach słownych, bo on jest mistrzem manipulacji, istotą bez empatii i sumienia; on jest nieludzki, a Ty ludzka. Lepiej zobojętnieć na jego próby wyprowadzania z równowagi. On chce Cię osłabić i z Tobą wygrać. 

2. Nigdy nie okazuj emocji przy P/N. Na czas koniecznego kontaktu zatrzymaj je w sobie i puść dopiero, gdy On wyjdzie/oddali się. Gdy będziesz z dala od niego, odreaguj: płacz, krzycz, wyrzuć z siebie to co musiałaś blokować. W ten sposób puścisz te emocje, a jednocześnie nie dasz P/N broni do ręki. Kiedy P/N widzi, że zobojętniałaś na jego zaczepki i że nie ma już kontroli nad Twoim światem emocjonalnym, jest szansa, że się znudzi i odpuści. Nie pokazuj mu na czym Ci zależy i co Cię boli. Im mniej wie, tym lepiej dla Ciebie.

3. Znajdź sposób na odreagowywanie. Bycie Szarą Skałą to bardzo trudne zadanie oparte na blokowaniu w sobie emocji i tłumieniu ich. Prowokowanie do reagowania ze strony P/N może być intensywne, w końcu to irytujące dla P/N, gdy nie ma nad Tobą kontroli. A Ty musisz się powstrzymywać i udawać obojętność. Później dobrze jest to wszystko odreagować, dlatego znajdź czas dla siebie i zrób coś co lubisz. Warto pomyśleć o czymś co odblokowuje spięcia w ciele, jakąś aktywność fizyczną: joga, fitness, zumba, boks czy inny sport.

4. Pracuj nad swoją cierpliwością i dbaj o równowagę wewnętrzną. Im więcej masz w sobie spokoju, tym łatwiej przyjdzie Ci bycie Szarą Skałą. Rozwód, dzieci, sprawy w sądzie – to wszystko wytrąca z równowagi, ale nie jest końcem świata. Musisz walczyć o siebie, dlatego dbaj o zdrowie psychiczne. Mózg jest elastyczny, pracuj nad sobą i bądź dla siebie dobra.

5. Nagradzaj siebie za każdy mały sukces, czyniąc z niego wielki sukces. Bycie Szarą Skałą jest trudne dla każdego kto ma empatię, ale to najlepszy sposób, gdy konieczny jest kontakt z P.


DZIAŁAJ <3 

29 września 2021

Żyjąc dla innych – jak zacząć żyć dla siebie

  ZAKAZ KOPIOWANIA. TREŚCI BLOGA OBJĘTE PRAWAMI AUTORSKIMI 

© Copyright by MilaM


Większość z nas: ofiar, surwiwalek czy surthriverek przemocy narcystycznej / psychopatycznej ma w sobie to, że żyje dla innych, nie dla siebie. Żeby żyć z narcyzem psychopatą, trzeba mieć w sobie dużo dobrych cech, takich jak empatia, współczucie, poświęcenie. Z kolei te piękne i tak rzadkie cechy prowadzą do tego, że kochamy za bardzo i poświęcamy siebie dla bliskiej osoby. W zdrowym związku nie jest to aż tak szkodliwe, jak w związku z zaburzoną jednostką, ponieważ narcyz psychopata po prostu wykorzystuje nas i wyciska z nas wszystko co najlepsze, aż wyciśnie z nas ostatnie soki.


Żyjąc dla innych, tracimy to co mamy najpiękniejsze: siebie. Życie z psychopatą polega na tym, że zatracamy siebie, swoją tożsamość i skupiamy się na jego potrzebach, zamiast na swoich. On to wykorzystuje, my powoli gaśniemy


Ja po związku z P zgasłam. Zanurzyłam się w smutku, rezygnacji, depresji i straciłam siebie. Żyłam byle żyć, bez celu i poczucia sensu. Im bardziej wpadałam w depresję, tym mniej się mną interesował psychopata. Nie mogłam na niego liczyć, gdy potrzebowałam. Bardzo bolesne jest, gdy ktoś komu poświęciłyśmy lata swojego życia, byłyśmy wierne, oddane i znosiłyśmy naprawdę wiele złego, po prostu nie interesuje się nami i nie wspiera w potrzebie, a wręcz właśnie odwraca się i zostawia


Długo po uwolnieniu się od P nie byłam zdrowa ani szczęśliwa. Proces uzdrawiania trwał i każdy postęp był maleńki, często robiłam jeden krok do przodu, a za chwilę dwa do tyłu. Dopiero z czasem wyszłam z uzależnienia i zaczęłam budować siebie na nowo. Przede wszystkim zaczęłam dbać o siebie i nauczyłam się ŻYĆ DLA SIEBIE, nie dla innych. 


Żyjąc dla siebie:

- jesteś dla siebie dobra

- jesteś wobec siebie cierpliwa i wyrozumiała

- robisz wszystko w zgodzie ze sobą

- kochasz siebie i nie pozwalasz siebie krzywdzić

- potrafisz być asertywna: mówić nie, ale także mówić otwarcie o swoich potrzebach

- nie masz do siebie żalu i pretensji

- nie wstydzisz się niczego

- Twoje samopoczucie nie jest zależne od tego co mówią i myślą inni

- nie przyciągasz do siebie toksycznych ludzi

- a jeśli jacyś się pojawią, nie widzą w Tobie potencjalnej ofiary

- jesteś szczęśliwa i realizujesz siebie, spełniasz swoje marzenia i zainteresowania


JAK zacząć żyć dla siebie, nie dla innych?

Bardzo proste z pozoru zdanie: żyj dla siebie, jest bardzo trudne do zrealizowania, szczególnie gdy jest się po związku z P/N. Taki związek wysysa życie, zostawia traumy i bardzo poważny zespół stresu pourazowego. Ofiara po uwolnieniu się od oprawcy na początku jest osamotniona i odizolowana od otoczenia, niezrozumiana przez innych, uzależniona od oprawcy, zagubiona. Wciąż jeszcze nie potrafi żyć dla siebie, ponieważ najpierw musi wyzdrowieć i wygrać z uzależnieniem


Krok 1 to UWOLNIĆ SIĘ OD OPRAWCY

Krok 2 to PROCES UZDRAWIANIA

Krok 3 to BUDOWANIE NOWEJ SIEBIE

Krok 4 o POZNAWANIE SIEBIE OD ŚRODKA (WNĘTRZE)

Krok 5 to GOTOWOŚĆ NA ZMIANĘ SIEBIE

Krok 6 to ZMIANA, ZMIANA, ZMIANA 


Droga każdej z nas jest inna, dlatego nie chcę sugerować Ci jaka ma być Twoja. Być może będzie podobna do mojej, a może całkowicie inna. Przede wszystkim wsłuchaj się w swój głos wewnętrzny i idź swoją drogą budowania swojego szczęścia. Nigdy się nie poddawaj! Wierzę w Ciebie!

4 lipca 2021

Wysoko Wrażliwa Osoba (WWO) w relacji z psychofagiem

 ZAKAZ KOPIOWANIA. TREŚCI BLOGA OBJĘTE PRAWAMI AUTORSKIMI 

© Copyright by MilaM


Jestem WWO (wysoko wrażliwą osobą), która była w związku z narcyzem / psychopatą. Ta relacja zniszczyła mnie na wiele lat: depresja, lęki, traumy, PTSD (zespół stresu pourazowego), śmierć duszy i wiele innych. Zaburzony partner pochłonął mnie tak mocno, że zatraciłam siebie, a tamten stan przypominał śmierć za życia – byłam martwa duchowo, choć wciąż żywa fizycznie. Wydrenował mnie z życia, przemielił i wypluł, a ja byłam jak mielonka w puszce, niewiele ze mnie zostało.

Jako WWO, jak sama nazwa wskazuje, jestem wysoko wrażliwa, mam czuły układ nerwowy. Wysoka wrażliwość to cecha, którą posiada około 15-20% populacji. Elaine N. Aron – psychoterapeutka i psycholog sama będąca WWO – twierdzi, że ludzie wysoko wrażliwi „różnią się od pozostałych właśnie tym, że w większym stopniu wykazują cechy czyniące człowieka tak ludzkim (zdolność przewidywania, intuicję, wyobraźnię)”1. Nie chcę przez to powiedzieć, że WWO są lepsi od innych. Chcę pokazać, że jesteśmy inni, wrażliwsi niż większość społeczeństwa od urodzenia, a nawet już w okresie płodowym, ponieważ otrzymaliśmy takie właśnie geny. WWO bardzo często padają ofiarą psychopatów, narcyzów, socjopatów, czy też innych toksycznych ludzi, ponieważ są mocno empatyczni, zdolni do poświęceń (często kosztem siebie), ufni, co czyni ich łatwiejszym łupem dla oszustów i manipulatorów.

Jeżeli nie wiesz co to znaczy być WWO albo nie jesteś tego pewna, odpowiedz sobie na jedno pytanie: czy czujesz, że świat, w którym żyjesz Cię przytłacza i że to nie jest tak do końca Twoje miejsce? Jeśli serce podpowiada Ci, że tak właśnie jest, bardzo możliwe, że jesteś WWO.

Opowiem o wysokiej wrażliwości z mojej perspektywy. Jako dziecko czułam, że świat mnie przytłacza i że kompletnie do niego nie pasuję. Często byłam ofiarą ataków i upokorzeń innych. Dużo płakałam, nawet bardzo dużo. Brałam do siebie opinie i krytykę innych. Czułam się nierozumiana, wyobcowana, inna, samotna. Nie byłam odporna na ból psychiczny ani fizyczny, łatwo było mnie zranić. Bardzo dotykało mnie także cierpienie innych: bieda, wojny, choroby, śmierć bliskich – współodczuwałam z innymi tak jakby ich problemy dotykały bezpośrednio mnie. W środku czułam się tak jakby mnie wsysało cierpienie i ból osób pokrzywdzonych. Czułam w sobie misję i potrzebę pomagania innym, niesienia im wsparcia, lecz często byłam oszukiwana i manipulowana, ponieważ moja empatia i dobro były wykorzystywane przez sprytne jednostki o deficytach empatii. 

Myślałam, że ta wrażliwość minie z wiekiem, lecz tak naprawdę stawała się coraz bardziej problematyczna. Nie byłam rozumiana przez innych, miałam silne emocje i byłam daleka od „mocnych wrażeń”: alkoholu, imprez, niebezpieczeństw, używek. Często właśnie przez to, że nie chciałam robić tego co inni, byłam wyobcowana. Nie byłam wystarczająco zabawowa dla innych, którzy stawiali na intensywne i dynamiczne tempo życia, pełne ryzyka i nieodpowiedzialnych decyzji. Moi rówieśnicy chcieli się „wyżyć” młodością, a ja potrzebowałam spokojniejszej codzienności.

Poznanie psychopaty było na początku niczym zesłanie anioła – on był podobny do mnie, dobry, wrażliwy, akceptował mnie i rozumiał jak nikt inny. Poczułam się przy nim ważna, wartościowa, pewna siebie, akceptowana i zrozumiana. Niestety z czasem okazało się, że zostałam wykorzystana i zmanipulowana, tylko zetknięcie z psychopatyczną siłą zniszczyło mnie doszczętnie. To było jak spotkanie diabła, zła samego w sobie. Wyssał ze mnie duszę, a później zostawił w depresji, bólu i chorobie oraz wielkiej samotności. Mój czuły układ nerwowy został poszatkowany. Psychopata i empata mocno się przyciągają, a dla P możliwość wyssania energii i życia z wysoko wrażliwej osoby to nie lada uczta. Dosłownie mnie emocjonalnie, psychicznie i duchowo zabił.

„Depresja, duży stres i trauma (…) zabijają komórki w hipokampie, prowadząc do utraty pamięci”2 – pisze dr Norman Doidge w jednej ze swoich książek. Zdrowienie z depresji prowadzi jednak do odrastania hipokampa. Wskutek przemocy psychopatycznej chorowałam na depresję i cierpiałam na c-PTSD (złożony zespół stresu pourazowego). Depresja i PTSD objawiać się mogą np. silnymi emocjami i nadczynnością emocjonalnych ośrodków mózgu – mózg staje się nadmiernie aktywny3 . Co więcej, WWO są bardziej narażone na depresję wskutek większej podatności genetycznej, co wynika z niższego poziomu serotoniny w mózgu4 . Piszę o tym, ponieważ relacja z psychopatą od samego początku jest dynamiczna, dużo się dzieje, a w mózgu ofiary produkowana jest ogromna, często zbyt wysoka ilość serotoniny. To znaczy, że WWO ma naturalnie niski poziom tego hormonu, a psychopata doprowadza do jego nadmiernej, nienaturalnie szybkiej i intensywnej produkcji. I to trochę tak jakby P nafaszerował WWO narkotykami i podtrzymywał ją na tym „haju” narkotyzowania tak długo jak mu się będzie podobać, żeby później nagle odciąć jej dopływ narkotyku i doprowadzić do spadku serotoniny (co prowadzi z kolei do depresji). 

Relacja WWO z psychopatą jest bardzo niebezpieczna. Psychopata jest nastawiony na BRANIE, a WWO na DAWANIE. Federica Bosco (będąca WWO) napisała, że jako WWO straciła zaufanie do siebie, swoich myśli i intuicji: „Będę, jaka tylko chcecie, bylebyście mnie kochali”5 . Na tym polega głównie relacja WWO z psychofagiem: WWO robi to co P zapragnie, żeby być przez niego kochaną, akceptowaną, szanowaną, a on to wykorzystuje i znęca się nad nią.

Mogłabym o tym chyba napisać całą książkę, opisać wiele, jednak na tym teraz zakończę. Dodam tylko coś bardzo ważnego. Często jest tak, że WWO nie akceptuje siebie i przerasta go życie w obcym mu świecie (pełnym zła), uważa, że wysoka wrażliwość to przekleństwo. Ja tak kiedyś myślałam i nie chciałam mieć takiej cechy. Jednak od kiedy nauczyłam się z nią żyć, uważam, że to wielki dar i wyjątkowość, a że zaledwie 15-20% populacji ją posiada, to znaczy, że jestem wybranką. Znasz filmy, w których jakiś przeciętny człowiek dowiaduje się, że ma supermoc i na początku walczy sam ze sobą, ponieważ jej nie chce? Co się z czasem dzieje? Uczy się z nią żyć i później zaczyna z niej korzystać, czyniąc wiele dobra dla siebie i dla innych. Jeśli jesteś WWO, wiedz, że to DAR, z którym można nauczyć się żyć. Jesteśmy piękni wewnętrznie i potrzebni światu. Jednocześnie nasza wrażliwość i empatia działają kusząco i magnetycznie na toksycznych ludzi, głównie psychofagów (psychopatów, narcyzów, socjopatów). Umiejętność życia ze swoim darem i korzystania z niego zapewnia nam ochronę przed atakami toksycznych ludzi, chroni nas przed złem.

Nie jesteś w tym sama. Ja też przez to przechodziłam, całą drogę, i zaczęłam żyć na nowo po duchowej śmierci, jakiej doznałam w relacji z psychopatą. Jestem szczęśliwa, uwolniona i uzdrowiona, doceniam swój piękny dar wysokiej wrażliwości.


Ściskam Cię mocno
MilaM



Przypisy:
 1. Elaine N. Aron, Wysoko Wrażliwi, Wydawnictwo Feeria, s. 322. 
  2. Dr Norman Doidge, Mózg zmienia się sam, Vital, s. 300.
 3. Daniel G. Amen, Zadbaj o mózg, Rebis, s. 34.
  4. Elaine N. Aron, Wysoko… dz. cyt., s. 19; 22.

***

Źródła:
Elaine N. Aron, Wysoko Wrażliwi, Feeria
Dr Norman Doidge, Mózg zmienia się sam, Vital
Daniel G. Amen, Zadbaj o mózg, Rebis
Federica Bosco, Mówili, że jestem zbyt wrażliwa, Feeria

25 kwietnia 2021

Mity o psychopatach

 ZAKAZ KOPIOWANIA. TREŚCI BLOGA OBJĘTE PRAWAMI AUTORSKIMI

© Copyright by MilaM


Społeczeństwo – wyłączając ofiary i surwiwali/ki przemocy psychopatycznej – nie ma pojęcia, kim tak naprawdę jest psychopata. Ludzie, gdy słyszą hasło ‘psychopata’ przed oczami mają obraz szaleńca, seryjnego mordercy, gwałciciela, wariata, przestępcy. Uważają również, że są bezpieczni, ponieważ wszyscy psychopaci są zamknięci albo w więzieniach, albo w szpitalach psychiatrycznych. Są w błędzie.


Jako była ofiara psychopaty, która była z nim w związku kilka lat postanowiłam obalić mity o psychopatach. Przeżyłam piekło u boku mężczyzny z pozoru doskonałego, dla otoczenia idealnego, który tylko w czterech ścianach pokazywał swoją prawdziwą demoniczną twarz. Zachęcam do przeczytania mojego wpisu Kim jest psychopata, a jeżeli interesuje Cię jakie są różnice między psychopatą, socjopatą, narcyzem – zapraszam tutaj: Psychopata, socjopata, narcyz, zaburzenia osobowości wiązki B.


A więc zacznijmy od krótkiego wstępu. Mit w tym kontekście oznacza – powtarzane i powielane nieświadomie przekonanie, które nie jest prawdziwe, jest fałszywym przekonaniem, na które nie ma dowodu. Właśnie dlatego, że społeczeństwo nie jest wyedukowane i nie ma świadomości oraz wiedzy w tym temacie, tak często padamy ofiarami jednostek o psychopatycznym zaburzeniu osobowości. Przykład: ludzie myślą, że psychopata to zwyrodnialec, wariat biegający z siekierą atakujący przypadkowych ludzi, a tak naprawdę większość psychopatów to charyzmatyczni, spokojni, szanowani i lubiani ludzie żyjący wśród nas na pierwszy rzut oka zupełnie zwyczajnie


Mity o psychopatach:

1. Psychopatę łatwo rozpoznać: ma obłęd w oczach, biega po ulicy z siekierą – MIT

Jest to nieprawda. Psychopatów dzieli się na 3 typy wg skali psychopatii Hare’a: łagodny, umiarkowany, poważny. Większość psychopatów nie zabija, nie bije, ponieważ są na to zbyt sprytni i nie chcą trafić do więzienia. Psychopaci typu umiarkowanego i łagodnego przyjemność czerpią z psychicznego znęcania się nad swoimi ofiarami, nad poczuciem kontroli i władzy, oraz kiedy mogą widzieć jak kogoś niszczą i łamią, nie używając przy tym siły fizycznej. Oczywiście typ niebezpieczny (poważny) to jednostki, które mogą mordować, gwałcić, znęcać się fizycznie, jednak nie robią tego publicznie, a jedynie w czterech ścianach, natomiast dla otoczenia tworzą obraz idealnego człowieka. 


2. Psychopata jest chory psychicznie – MIT 

Jest to nieprawda. Psychopata jest zdrowy psychicznie, postępuje świadomie i racjonalnie, dokonuje decyzji oraz wyborów w pełni świadomie. To że czyni zło jest jego wyborem, a nie chorobą psychiczną. Więcej można przeczytać tutaj: Choroba a zaburzenie – dlaczego nazywanie psychopaty chorym nie jest dobre dla ofiary.


3. Spotkanie psychopaty to rzadkość, jest to prawie niemożliwe – MIT 

Jest to nieprawda. Psychopatów jest mnóstwo, i każdy człowiek w swoim życiu na pewno miał okazję spotkać jakiegoś, nawet w kolejce w sklepie. Oni żyją wśród nas i wyglądają tak jak inni, niczym się nie wyróżniają i nie noszą dzwoneczka na szyi.


4. Psychopata nie płacze – MIT

Jest to nieprawda. Psychopata może płakać na życzenie i potrafi wylewać z siebie litry łez, jeżeli widzi, że jest to dla niego korzystne. Łzy psychopaty to tzw. krokodyle łzy – udawane, fałszywe, sztuczne, jednak bardzo wiarygodne i chwytające za serce. Psychopata może odegrać przedstawienie o swoim wielkim cierpieniu, choćby po to, żeby ofiara się nad nim zlitowała i wtedy ma ją w garści.


5. Psychopata nie pomaga innym – MIT

Jest to nieprawda. Psychopata jak najbardziej może pomagać innym, często nawet pomaga, udziela się charytatywnie, robi zbiórki dla potrzebujących, pomaga rodzinie, chodzi na wywiadówki szkolne, robi zakupy itd. Ale wszystko to robi po coś, zawsze z myślą o korzyści własnej. Pomaganie innym to idealny sposób na ukrywanie się wśród ludzi, zdobywanie uznania i zaufania otoczenia – przecież ktoś z tak wielkim sercem nie mógłby znęcać się nad rodziną, prawda? Pomaganie ofierze to idealny sposób na uwikłanie jej, uzależnienie od siebie, kontrola – ofiara później z poczucia wdzięczności jest mu coś winna, on to wykorzystuje.  


6. Psychopata nie daje prezentów – MIT

Jest to nieprawda. Psychopata może dawać prezenty, i robi to oczywiście z egoistycznych pobudek. Jeżeli ofiara przyjmuje prezent, jest wdzięczna, a on ma nad nią władzę i kontrolę. W naszej kulturze nie ma nic za darmo. Przyjmując podarunek od psychopaty, dajesz mu do zrozumienia, że jesteś mu wdzięczna i on może teraz czegoś od Ciebie chcieć w zamian.


7. Psychopaci to tylko przestępcy i siedzą w więzieniach – MIT

Jest to nieprawda. Psychopata to jedno, przestępca to drugie – nie można mylić psychopatii z przestępczością. Niektórzy owszem (psychopata niebezpieczny), jednak większość nigdy tam nie trafi, ponieważ mają oni niezwykłą zdolność do balansowania na granicy prawa i bezprawia. Wiedzą jak oszukiwać, kłamać, nieetycznie postępować, żeby nie zostać złapanym. Nad ofiarami stosują przemoc psychiczną, emocjonalną, werbalną, której często nie da się udowodnić. Są przebiegli.


8. Psychopata to tylko seryjny morderca, gwałciciel – MIT

Jest to nieprawda. Większość psychopatów nie morduje i nie gwałci. Oczywiście są i tacy (niebezpieczni), lecz jest ich mniej. Głównie satysfakcję daje im obserwowanie ofiary, która jest wyniszczana psychicznie i emocjonalnie. Nie muszą jej nawet dotknąć, żeby zniszczyć. 


9. Psychopata nie ma rodziny: żony, dzieci – MIT

Jest to nieprawda. Psychopata dąży do tego, żeby mieć rodzinę. Powodów jest wiele: musi mieć ofiary, a najbliżsi są do tego idealni; musi mieć zbudowany fałszywy obraz i wizerunek doskonałego męża i ojca – dla otoczenia, żeby go lubiano i szanowano, wtedy trudniej uwierzyć, że ktoś taki może stosować przemoc w rodzinie. Większość problemów z psychopatami rozgrywa się właśnie w domach rodzinnych, prawdziwe piekło w czterech ścianach. Istnieje również teoria, że psychopata ma dzieci, ponieważ intuicyjnie chce przekazywać swoje geny.


10. Psychopata nie może być szefem, piastować wysokiego stanowiska – MIT

Jest to nieprawda. Większość psychopatów dąży do wysokich stanowisk, ponieważ pragnie władzy i kontroli. Według badań bardzo wiele jednostek o cechach psychopatycznych można spotkać na stanowiskach: szefów, dyrektorów, prezesów. Psychopatów ciągnie tam, gdzie można mieć kontrolę nad innymi, np. psycholog, ksiądz, policjant, prezes. 


To zaledwie kilka mitów o psychopatach. Tak naprawdę jest ich wiele, jednak te powyższe powinny zmienić sposób postrzegania psychopatów. Oni żyją wśród nas i pozornie są zwyczajni, wtapiają się w tłum, udają, że są tacy jak inni, obserwują ludzi i naśladują ich. Psychopaci sa wśród nas. 


***

Zródła:

1. R. D. Hare Pychopaci sa wśród nas

2. J. Fallon Mozg psychopaty

3. P. Babiak, R. D. Hare Psychopaci w firmie

4. Doświadczenie własne


18 kwietnia 2021

Depresja

  ZAKAZ KOPIOWANIA. TREŚCI BLOGA OBJĘTE PRAWAMI AUTORSKIMI

© Copyright by MilaM



Kiedyś usłyszałam niezwykle mądre słowa: „depresja to bardzo ciemne miejsce”. Tak, depresja to bardzo ciemne, samotne, smutne miejsce, odizolowane od reszty świata. Depresja to przede wszystkim choroba, której nie wolno bagatelizować, ponieważ może prowadzić do kolejnych poważnych chorób, a nawet do śmierci.

Miałam depresję kilka lat. Około 8 lat, może nieco krócej, może trochę dłużej. Na pewno kilka lat. 

W młodym wieku poznałam mężczyznę idealnego – kochającego, dobrego, czułego, wspierającego, uważnie słuchającego, tak zwaną bratnią duszę. Kogoś kto mnie akceptował taką jaka byłam i kto koił moje lęki, obawy, strach i ból niczym balsam, kto wypełniał moje braki i deficyty z dzieciństwa. Tak było przez pierwszy rok, później stopniowo i prawie niepostrzeżenie ten sam mężczyzna stawał się swoim przeciwieństwem: niekochającym, złym, nieczułym, niewspierającym, niesłuchającym człowiekiem o pustych oczach i braku ludzkich uczuć czy odruchów. Przemoc początkowo była rzadko, jeśli już to werbalna (słowna), jakieś prztyczki, komentarze, uwagi, krytyka – to co wcześniej we mnie uwielbiał zaczynało go drażnić. Z czasem było jej coraz więcej: emocjonalnej, psychicznej, werbalnej. Trwałam w tym, bo przecież mnie nigdy nie uderzył… co z tego, że codziennie mordował mnie psychicznie i emocjonalnie? Że z dnia na dzień gasłam, umierałam? Że straciłam całkowicie chęć życia? On mówił, że sama jestem sobie winna, a ja mu wierzyłam. Wina za wszystko spadała na mnie, on był doskonały. 

Wskutek chronicznego stresu i ciągłego napięcia rozwinął się u mnie zespół stresu pourazowego (PTSD), czy może nienaukowo nazwany zespołem stresu ponarcystycznego (PNSD), który mocno nasilił stany depresyjne. Umierałam coraz bardziej, przez kilka miesięcy coraz mniej jadłam, prawie nie spałam, leżałam i płakałam, a ból psychiczny rozdzierał mnie od środka na miliony kawałeczków. Tak, depresja niewidoczna dla oczu jest bardzo bolesna. Boli całe ciało w środku. Boli głowa, brzuch, wszystko… Tylko nikt tego nie widzi. Tego się nie da nikomu wyjaśnić. To jest indywidualny ból. Umierałam.

Kiedy mój stan zdrowia pogorszył się tak bardzo, że lekarz zasugerował mi oddział psychiatryczny, było już pewne, że bez leków się nie obejdzie. Przestraszyłam się, nie chciałam do szpitala. Wiedziałam, że mój psychopatyczny partner byłby usatysfakcjonowany, że doprowadził mnie do tak złego stanu. Na niego nie mogłam liczyć. Dostałam więc leki antydepresyjne oraz zwolnienie od psychiatry – żebym mogła odpocząć. Odpoczynek w depresji wyglądał tak, że nie jadłam, nie piłam, nie spałam, leżałam. Wtedy mój psychopatyczny partner mnie opuścił. Zostawił mnie, nie odbierał ode mnie, nie odpisywał, przestał się interesować. Znudziłam mu się, byłam bezużyteczna, ja-zabawka do kosza. Dla mnie chorej na depresję opuszczenie przez najbliższą osobę było ciosem. Pogorszył się jeszcze bardziej mój stan zdrowia. Tęskniłam za nim, nie mogłam bez niego żyć. Silne uzależnienie nie dawało mi spokoju. Napisał wtedy raz, kiedy błagałam go o kontakt. Był z inną, podobno wielce zakochany. Nie interesował go nawet stan mojego zdrowia. Zabił mnie wtedy po raz kolejny. Tortury psychiczne, wielki ból, depresja… i wielka samotność. Zostałam zupełnie sama w chorobie. Osamotniona w bardzo ciemnym miejscu. Czułam się duchowo martwa i czekałam aż nadejdzie fizyczna śmierć. Ale to nie było takie proste, ponieważ brak jedzenia, picia czy snu najpierw powoduje ból nie do opisania, później choroby, przynoszące coraz większy ból. Nie umiera się ot tak, na życzenie.

Było ciężko i strasznie, boleśnie i czarno, zupełnie beznadziejnie. Depresja jest w pewnym sensie chorobą mózgu, ponieważ polega na zaburzeniu równowagi w mózgu. Bez względu na to jak bardzo chce się wstać, choroba i tak przywiązuje do łóżka. W depresji głównie leżałam w samotności, nikt nie dzwonił, nie pytał, nie interesował się. Byłam bezużyteczna i niepotrzebna światu. 

Przeleżałam wiele tygodni, czasem na łóżku, a czasem na podłodze, zwijałam się z bólu. Byłam na samym dnie. Jednak po pewnym czasie braku kontaktu z moim P – pomimo że na początku uzależnienie mnie wyniszczało – zaczęłam czuć się lepiej. Bez niego wracałam do zdrowia. Wzięłam wtedy sprawy w swoje ręce i postanowiłam, że wyjdę z choroby. Trwało to długo, ale udało się. Małymi krokami, robiłam postępy, później wielki krok w tył, żeby za jakiś czas znów zrobić drobny postęp. Po około 2 latach własnej pracy nad sobą, kilku terapii, konwencjonalnych oraz niekonwencjonalnych metod leczenia wyszłam z depresji i mogłam żyć bez leków antydepresyjnych. Dziś jestem szczęśliwą kobietą, czego życzę i Tobie. 

Można wyjść z depresji. Tak samo jak można wyleczyć raka czy inne poważne choroby. Depresja to rak duszy. Możesz z tego wyjść. Możesz żyć bez faszerowania lekami. Życie może być piękne i spokojne. Tylko podstawowe zasady to: brak kontaktu z oprawcą (zero znaczy zero), dobra terapia, skupienie na sobie oraz praca własna, aktywność fizyczna plus zdrowe odżywianie, nawadnianie organizmu, pozytywne nastawienie i wysyłanie pozytywnej energii (to co wyślesz światu, to później do Ciebie wróci). Ja tak robiłam, trochę to trwało, było trudno, ale warto było, ponieważ traumatyczne i przemocowe wydarzenia z przeszłości zaprowadziły mnie do dzisiejszej mnie – naprawdę fajnej kobiety, którą bardzo lubię.

20 marca 2021

Psychopata przyciąga jak magnes

  ZAKAZ KOPIOWANIA. TREŚCI BLOGA OBJĘTE PRAWAMI AUTORSKIMI

© Copyright by MilaM


Świadomość społeczna na temat psychopatów jest bardzo niska. Ludzie uważają, że psychopata to seryjny morderca, wariat o obłędnych oczach biegający z nożem po ulicach – czyli ogólnie rzadkość. Są w błędzie, ponieważ psychopatów na świecie jest co najmniej kilka procent, i co ciekawe, psychopaci są zbyt sprytni na to, żeby biegać z nożem, mordować jak wariat i mieć ciągle ręce we krwi. Większość psychopatów nie zabija, nie bije, lecz ma zdolności do psychicznego, emocjonalnego, fizycznego wyniszczania i wydrenowania z życia swojej ofiary. Psychopata potrafi wykończyć, zabić, nie musząc nawet tknąć ofiary czubkiem palca. I to jest cała prawda o osobach z psychopatycznym zaburzeniem osobowości, którzy żyją wśród nas i wydają się być zwyczajni, wtapiają się w tłum i naśladują innych w codziennym życiu.

Nie jest to bezpieczne dla osób, które na swojej drodze napotykają psychopatyczną jednostkę i zostają uwikłane w relację z nią. Psychopatę trudno jest rozpoznać, ponieważ na początku jest on chodzącym dobrem, energią i miłością. Zakłada maskę niesamowicie dobrego wrażenia i dosłownie przyciąga jak magnes. Ma w sobie to COŚ, nieokreślone, nieopisane słowami coś, co się po prostu czuje. 

Do psychopatów po prostu ciągnie jakaś siła. Takie połączenie pewnego lęku, obawy, dystansu z ogromną siłą przyciągania i ciekawości. Spotykając psychopatę, zwykle ma się wrażenie, że spotkało się ideał. (ALERT! Czerwona lampka! Ideałów nie ma, a psychopata jakby jest ideałem). Po chwili rozmowy ma się wrażenie, jakby znało się go od lat, jakby wszystko z nim łączyło: zainteresowania, poglądy, myśli, plany, marzenia itd. 

Mam taki przykład, który pomoże zobrazować, jak to jest, że przyciągają nas tzw. czarne charaktery. W filmie „Gladiator” (2000) antagonistą jest cesarz Kommodus – tyran, okrutny, bezwzględny, nieludzki. Mimo to wiele kobiet (nie twierdzę, że wszystkie, wiem, że tak nie jest) właśnie do niego wzdycha. Jest mężczyzną odważnym, władczym, stanowczym, charyzmatycznym, przebiegłym, nie boi się niczego. Ma w sobie to COŚ – bliżej nieopisany magnes przyciągający kobiety. Nie odważę się, by napisać, iż Kommodus był psychopatą (nie wiemy tego), natomiast pewne jest, że to człowiek o psychopatycznych cechach. I wcale nie jest odpychający – on właśnie z jednej strony przeraża, a z drugiej kusi niczym zakazany owoc. Właśnie o to mi chodzi. Kiedy kobieta spotyka psychopatę, on często już od pierwszego spotkania działa na nią silnie magnetycznie. Tego racjonalnie nie można wyjaśnić (być może trochę psychologicznie). W pewnym sensie dobre, empatyczne kobiety są magnesem dla złych mężczyzn, a źli mężczyźni są magnesem na dobre, pełne empatii panie. (Oczywiście to działa w obie strony: złe, demoniczne kobiety często kuszą dobrych, poukładanych mężczyzn). 

Psychopata przypomina wysłannika diabła. Nie ma empatii, dlatego nie zważa na uczucia czy emocje innych. Nie ma sumienia, a więc nie żałuje swoich złych uczynków. Nie ma też poczucia odpowiedzialności, skupia się na swoich potrzebach, a osoby wokół służą mu tylko jako obiekty pomagające mu dojść po trupach do celu. Z tym że jest na tyle sprytny i wyuczony życia wśród nie-psychopatów, że doskonale wie, co zrobić aby przetrwać w tym obcym mu świecie. Zakłada maskę, gra, udaje tego, kogo jego ofiara chce w nim wiedzieć. Robi to bardzo wiarygodnie, mało kto potrafi go zdemaskować. 

O co mi chodzi? Moim zdaniem zło ma w sobie moc magnetyczną. Często przybiera postać dobra tylko po to, by przyciągnąć do siebie jakąś naiwną osobę, pełną empatii, ciepła i miłości. Ofiara żyjąc z psychopatycznym człowiekiem często boryka się ze sprzecznymi myślami: on jest dobry, on jest zły. Zazwyczaj zostaje z nim, ignorując swoją intuicję, która podpowiada, żeby uciekać jak najdalej od tego człowieka, który w środku skrywa mroczne tajemnice. Wydaje nam się, że nawet jeśli on krzywdzi i postępuje źle, to zawsze jest nadzieja na jego zmianę. Tak naprawdę w przypadku psychopaty NIE MA nadziei. Nie ma sensu próbować zło zamienić w dobro. (Tutaj mocno generalizuję oraz utożsamiam zło z psychopatią, co nie musi być wcale tym samym, to zależy).

Cechy czy zachowania psychopaty mogą być czymś co przyciąga. Odwaga, charyzma, stanowczość i tak dalej, są ciekawsze niż bojaźliwość, tchórzostwo, brak zdecydowania. U boku mężczyzny, przy którym nie czujemy się bezpiecznie nie widzimy siebie oczami podświadomości. Nasza natura podpowiada nam, że chcemy czuć się bezpiecznie u boku partnera (i tutaj znowu bardzo upraszam, nie twierdzę, że tak jest i że każda kobieta tak ma), a cechy psychopaty są bliskie poczuciu bezpieczeństwa – tak jest do czasu, ponieważ później, w kolejnych fazach relacji, maska się zsuwa i u boku psychopaty nie ma mowy o poczuciu bezpieczeństwa. Z tym że na początku tak nam się może wydawać.

Z czasem to co w psychopacie nam się podoba okazuje się być zwykłą iluzją, grą i przedstawieniem. Psychopata kusi, uwodzi, osacza, przekracza nasze granice, na co my pozwalamy. Wydaje nam się, że taki zdecydowany mężczyzna to bohater, nasz rycerz na białym koniu. Ta magnetyczna siła nas do niego ciągnie. Pomimo wątpliwości, obaw, intuicji, czasem też bez względu na oznaki ciała jak ścisk żołądka czy mdłości, decydujemy się wejść w związek z psychopatą – tylko my wtedy jeszcze nie wiemy z kim weszłyśmy w relację. Sielanka oraz idealny związek stopniowo zaczynają sypać się, a z czasem pojawiają się zachowania przemocowe, upokorzenia, krytyka, cierpienie, samotność. Niestety często ten nieopisany magnes nadal działa. Ufamy bardziej psychopacie niż własnej intuicji, skazując się w ten sposób na horror za życia. 

Psychopatyczny magnes może nas trzymać miesiącami, latami, a nawet przez całe życie. Dlatego tak ważna jest edukacja i świadomość społeczna. Bez tego dalej będziemy pozwalać, żeby psychopaci żyli sobie lekko wśród nas, bez żadnych konsekwencji czy kar. Będziemy im nadal przyzwalać na toksyczne zachowania względem nas oraz naszych dzieci. Od stuleci zło miało silną pozycję na Ziemi. Może edukacja w XXI wieku zmieni nasze życia na lepsze, na życia bez strachu, traum i bólu wskutek poznania, czym dokładnie jest psychopatyczny magnes.


Tutaj przeczytasz, kim jest psychopata: kliknij tu.

4 marca 2021

Dlaczego on to robi? W umyśle psychopartnera

  ZAKAZ KOPIOWANIA. TREŚCI BLOGA OBJĘTE PRAWAMI AUTORSKIMI

© Copyright by MilaM


Dlaczego on to robi? – to pytanie zadaje większość ofiar zaburzonych jednostek. Trudno to pojąć. Psychopatyczny człowiek stopniowo pokazuje swoje prawdziwe oblicze i spod maski dobrodusznej istoty wyłania się chłodny diabłopodobny stwór.

Kiedy my (ofiary, surwiwalki) zadajemy sobie to pytanie: DLACZEGO ON TO ROBI?, często są w nas silne emocje, poczucie wewnętrznego rozpadu, bezsilności, depresji, lęku. Zwykle po długoletnim związku z zaburzonym partnerem stajemy się kłębkiem nerwów, zupełnie jakbyśmy zostały przemielone i wyplute. Zachowanie czy słowa psychopartnera często też wskazują, że winę za wszystko co złe w związku ponosimy właśnie my: ofiary. Dlatego zwykle bywa tak, że zadając to ważne pytanie: dlaczego on to robi, kierujemy je trochę jakby w siebie – doszukując się w samych sobie powodów, dla których zostałyśmy potraktowane w sposób okrutny, poniżający, podły i przemocowy. Prawda jest jednak taka, że nie my zawiniłyśmy i tak naprawdę my jesteśmy ostatnimi osobami, w których możemy szukać powodów, dla których nasz psychopartner stosuje wobec nas przemoc (bez względu na jej rodzaj: fizyczną, psychiczną, werbalną, emocjonalną, ekonomiczną itd.).

Na przykład może być tak, że zadajemy pytanie: dlaczego on to robi, a po chwili dopowiadamy pytania w stylu: co ja mu zrobiłam, dlaczego on mnie tak traktuje, za co mnie tak karze, jaka jest w tym moja wina, co mam zrobić, żeby przestał itp. Tylko, że według mnie oraz moich doświadczeń z psychopartnerem nie tędy droga.

Trzeba sobie uświadomić, że psychopata to jednostka z zaburzeniem osobowości (psychopatyczne zaburzenie osobowości), co jest nieuleczalne. Dlaczego on to robi? Odpowiedź jest jedna: ponieważ taki jest, taką ma naturę. (Co go nie usprawiedliwia ani nie uzasadnia jego bezdusznych zachowań wobec ofiary). 

Psychopata jest: narcystyczny, egoistyczny, egotystyczny, bezempatyczny, pozbawiony sumienia, bezwzględny, chłodny, antyspołeczny.
1. Narcystyczny – Ty masz kochać jego i być mu oddana, a on z Tobą zrobi co zechce
2. Egoistyczny – skupiony na sobie oraz swoich potrzebach
3. Egotystyczny – świat ma się kręcić wokół niego
4. Bezempatyczny – nie współodczuwa z innymi
5. Pozbawiony sumienia – nie ma wyrzutów sumienia ani wewnętrznego głosu żałującego za swoje okrutne nieludzkie czyny
6. Bezwzględny – po trupach do celu, zniszczy każdego (nawet bliskich)
7. Chłodny – jak lód, emocjonalnie nic go nie rusza, ponieważ nie odczuwa jak inni
8. Antyspołeczny – to co dla ludzi jest wartościowe, dla niego jest niczym


W umyśle psychopatycznego człowieka kryje się dużo czerni – mam na myśli dużo nieludzkich pomysłów, opartych na wykorzystywaniu i manipulowaniu innymi w celu osiągania własnych korzyści. Ktoś taki jest egoistyczny i egotystyczny do takiego stopnia, że nigdy nie myśli o drugiej osobie. Wszystko co robi czy mówi to wielka gra. Zachowanie ofiary nie ma tu nic do rzeczy. On krzywdzi, ponieważ taki jest. Jako egoista myśli tylko o korzyści własnej. Ofiara ma być dywanem, po którym on ma deptać, aż go wydepcze i wtedy będzie mógł wymienić na nowy = nową ofiarę do deptania. 

Zadajmy więc to pytanie raz jeszcze: dlaczego on to robi? 
Odpowiedź brzmi: ponieważ taką ma naturę.
Pytanie dodatkowe: czy ofiara ma na to jakikolwiek wpływ?
Odpowiedź: NIE. 

Psychopata jest tak egoistyczny, że nie myśli o drugiej osobie. To znaczy, że jego nie obchodzi, co ofiara będzie czuła. On to robi, bo taki jest, bo sprawia mu to satysfakcję, pożywia go – robi to z egoizmu. Przemoc nie jest czymś co można uzasadnić. Nie można powiedzieć, że to wina ofiary, bo gdyby była inna, to pewnie jej partner by ją bardziej szanował. Bzdura. Psychopartner, przemocowiec, oprawca taki jest i każdą ofiarę traktuje tak samo: na początku ją przyciąga do siebie idealizacją oraz przedstawieniem o wielkiej miłości, a później zaczyna się nad nią pastwić, wyniszczać, bawić się jej życiem, jakby był jej panem.

Siostro Surwiwalko, nie kieruj tego pytania więcej ku sobie. Nie szukaj winy w swoim zachowaniu, słowach, osobowości czy wyglądzie. Nie ma wytłumaczenia dla przemocy, a wina nie leży po stronie ofiary. Nic nie tłumaczy przemocy. Nie próbuj się zmieniać dla niego, nie podporządkowuj się mu, nie oddawaj swojej duszy diabłu. Nawet jeśli dziś zrobisz to co on od Ciebie chce (i zrobisz to wbrew sobie), to za jakiś czas on znowu potraktuje Cię w sposób przemocowy, ponieważ widzi, jak łatwo może przesuwać Twoje granice. On to wszystko robi, ponieważ taki się urodził (w przypadku psychopaty; w przypadku socjopaty czy narcyza wpływ miało środowisko i dzieciństwo), taką ma naturę, taki jest i taki będzie, bez względu na to co zrobi albo czego nie zrobi ofiara. Świat ma się kręcić wokół niego, a Ty masz zatracić siebie, żeby dostarczać mu energii i rozrywki – jak zabawka dla dorosłego chłopca.