25 kwietnia 2021

Mity o psychopatach

 ZAKAZ KOPIOWANIA. TREŚCI BLOGA OBJĘTE PRAWAMI AUTORSKIMI

© Copyright by MilaM


Społeczeństwo – wyłączając ofiary i surwiwali/ki przemocy psychopatycznej – nie ma pojęcia, kim tak naprawdę jest psychopata. Ludzie, gdy słyszą hasło ‘psychopata’ przed oczami mają obraz szaleńca, seryjnego mordercy, gwałciciela, wariata, przestępcy. Uważają również, że są bezpieczni, ponieważ wszyscy psychopaci są zamknięci albo w więzieniach, albo w szpitalach psychiatrycznych. Są w błędzie.


Jako była ofiara psychopaty, która była z nim w związku kilka lat postanowiłam obalić mity o psychopatach. Przeżyłam piekło u boku mężczyzny z pozoru doskonałego, dla otoczenia idealnego, który tylko w czterech ścianach pokazywał swoją prawdziwą demoniczną twarz. Zachęcam do przeczytania mojego wpisu Kim jest psychopata, a jeżeli interesuje Cię jakie są różnice między psychopatą, socjopatą, narcyzem – zapraszam tutaj: Psychopata, socjopata, narcyz, zaburzenia osobowości wiązki B.


A więc zacznijmy od krótkiego wstępu. Mit w tym kontekście oznacza – powtarzane i powielane nieświadomie przekonanie, które nie jest prawdziwe, jest fałszywym przekonaniem, na które nie ma dowodu. Właśnie dlatego, że społeczeństwo nie jest wyedukowane i nie ma świadomości oraz wiedzy w tym temacie, tak często padamy ofiarami jednostek o psychopatycznym zaburzeniu osobowości. Przykład: ludzie myślą, że psychopata to zwyrodnialec, wariat biegający z siekierą atakujący przypadkowych ludzi, a tak naprawdę większość psychopatów to charyzmatyczni, spokojni, szanowani i lubiani ludzie żyjący wśród nas na pierwszy rzut oka zupełnie zwyczajnie


Mity o psychopatach:

1. Psychopatę łatwo rozpoznać: ma obłęd w oczach, biega po ulicy z siekierą – MIT

Jest to nieprawda. Psychopatów dzieli się na 3 typy wg skali psychopatii Hare’a: łagodny, umiarkowany, poważny. Większość psychopatów nie zabija, nie bije, ponieważ są na to zbyt sprytni i nie chcą trafić do więzienia. Psychopaci typu umiarkowanego i łagodnego przyjemność czerpią z psychicznego znęcania się nad swoimi ofiarami, nad poczuciem kontroli i władzy, oraz kiedy mogą widzieć jak kogoś niszczą i łamią, nie używając przy tym siły fizycznej. Oczywiście typ niebezpieczny (poważny) to jednostki, które mogą mordować, gwałcić, znęcać się fizycznie, jednak nie robią tego publicznie, a jedynie w czterech ścianach, natomiast dla otoczenia tworzą obraz idealnego człowieka. 


2. Psychopata jest chory psychicznie – MIT 

Jest to nieprawda. Psychopata jest zdrowy psychicznie, postępuje świadomie i racjonalnie, dokonuje decyzji oraz wyborów w pełni świadomie. To że czyni zło jest jego wyborem, a nie chorobą psychiczną. Więcej można przeczytać tutaj: Choroba a zaburzenie – dlaczego nazywanie psychopaty chorym nie jest dobre dla ofiary.


3. Spotkanie psychopaty to rzadkość, jest to prawie niemożliwe – MIT 

Jest to nieprawda. Psychopatów jest mnóstwo, i każdy człowiek w swoim życiu na pewno miał okazję spotkać jakiegoś, nawet w kolejce w sklepie. Oni żyją wśród nas i wyglądają tak jak inni, niczym się nie wyróżniają i nie noszą dzwoneczka na szyi.


4. Psychopata nie płacze – MIT

Jest to nieprawda. Psychopata może płakać na życzenie i potrafi wylewać z siebie litry łez, jeżeli widzi, że jest to dla niego korzystne. Łzy psychopaty to tzw. krokodyle łzy – udawane, fałszywe, sztuczne, jednak bardzo wiarygodne i chwytające za serce. Psychopata może odegrać przedstawienie o swoim wielkim cierpieniu, choćby po to, żeby ofiara się nad nim zlitowała i wtedy ma ją w garści.


5. Psychopata nie pomaga innym – MIT

Jest to nieprawda. Psychopata jak najbardziej może pomagać innym, często nawet pomaga, udziela się charytatywnie, robi zbiórki dla potrzebujących, pomaga rodzinie, chodzi na wywiadówki szkolne, robi zakupy itd. Ale wszystko to robi po coś, zawsze z myślą o korzyści własnej. Pomaganie innym to idealny sposób na ukrywanie się wśród ludzi, zdobywanie uznania i zaufania otoczenia – przecież ktoś z tak wielkim sercem nie mógłby znęcać się nad rodziną, prawda? Pomaganie ofierze to idealny sposób na uwikłanie jej, uzależnienie od siebie, kontrola – ofiara później z poczucia wdzięczności jest mu coś winna, on to wykorzystuje.  


6. Psychopata nie daje prezentów – MIT

Jest to nieprawda. Psychopata może dawać prezenty, i robi to oczywiście z egoistycznych pobudek. Jeżeli ofiara przyjmuje prezent, jest wdzięczna, a on ma nad nią władzę i kontrolę. W naszej kulturze nie ma nic za darmo. Przyjmując podarunek od psychopaty, dajesz mu do zrozumienia, że jesteś mu wdzięczna i on może teraz czegoś od Ciebie chcieć w zamian.


7. Psychopaci to tylko przestępcy i siedzą w więzieniach – MIT

Jest to nieprawda. Psychopata to jedno, przestępca to drugie – nie można mylić psychopatii z przestępczością. Niektórzy owszem (psychopata niebezpieczny), jednak większość nigdy tam nie trafi, ponieważ mają oni niezwykłą zdolność do balansowania na granicy prawa i bezprawia. Wiedzą jak oszukiwać, kłamać, nieetycznie postępować, żeby nie zostać złapanym. Nad ofiarami stosują przemoc psychiczną, emocjonalną, werbalną, której często nie da się udowodnić. Są przebiegli.


8. Psychopata to tylko seryjny morderca, gwałciciel – MIT

Jest to nieprawda. Większość psychopatów nie morduje i nie gwałci. Oczywiście są i tacy (niebezpieczni), lecz jest ich mniej. Głównie satysfakcję daje im obserwowanie ofiary, która jest wyniszczana psychicznie i emocjonalnie. Nie muszą jej nawet dotknąć, żeby zniszczyć. 


9. Psychopata nie ma rodziny: żony, dzieci – MIT

Jest to nieprawda. Psychopata dąży do tego, żeby mieć rodzinę. Powodów jest wiele: musi mieć ofiary, a najbliżsi są do tego idealni; musi mieć zbudowany fałszywy obraz i wizerunek doskonałego męża i ojca – dla otoczenia, żeby go lubiano i szanowano, wtedy trudniej uwierzyć, że ktoś taki może stosować przemoc w rodzinie. Większość problemów z psychopatami rozgrywa się właśnie w domach rodzinnych, prawdziwe piekło w czterech ścianach. Istnieje również teoria, że psychopata ma dzieci, ponieważ intuicyjnie chce przekazywać swoje geny.


10. Psychopata nie może być szefem, piastować wysokiego stanowiska – MIT

Jest to nieprawda. Większość psychopatów dąży do wysokich stanowisk, ponieważ pragnie władzy i kontroli. Według badań bardzo wiele jednostek o cechach psychopatycznych można spotkać na stanowiskach: szefów, dyrektorów, prezesów. Psychopatów ciągnie tam, gdzie można mieć kontrolę nad innymi, np. psycholog, ksiądz, policjant, prezes. 


To zaledwie kilka mitów o psychopatach. Tak naprawdę jest ich wiele, jednak te powyższe powinny zmienić sposób postrzegania psychopatów. Oni żyją wśród nas i pozornie są zwyczajni, wtapiają się w tłum, udają, że są tacy jak inni, obserwują ludzi i naśladują ich. Psychopaci sa wśród nas. 


***

Zródła:

1. R. D. Hare Pychopaci sa wśród nas

2. J. Fallon Mozg psychopaty

3. P. Babiak, R. D. Hare Psychopaci w firmie

4. Doświadczenie własne


18 kwietnia 2021

Depresja

  ZAKAZ KOPIOWANIA. TREŚCI BLOGA OBJĘTE PRAWAMI AUTORSKIMI

© Copyright by MilaM



Kiedyś usłyszałam niezwykle mądre słowa: „depresja to bardzo ciemne miejsce”. Tak, depresja to bardzo ciemne, samotne, smutne miejsce, odizolowane od reszty świata. Depresja to przede wszystkim choroba, której nie wolno bagatelizować, ponieważ może prowadzić do kolejnych poważnych chorób, a nawet do śmierci.

Miałam depresję kilka lat. Około 8 lat, może nieco krócej, może trochę dłużej. Na pewno kilka lat. 

W młodym wieku poznałam mężczyznę idealnego – kochającego, dobrego, czułego, wspierającego, uważnie słuchającego, tak zwaną bratnią duszę. Kogoś kto mnie akceptował taką jaka byłam i kto koił moje lęki, obawy, strach i ból niczym balsam, kto wypełniał moje braki i deficyty z dzieciństwa. Tak było przez pierwszy rok, później stopniowo i prawie niepostrzeżenie ten sam mężczyzna stawał się swoim przeciwieństwem: niekochającym, złym, nieczułym, niewspierającym, niesłuchającym człowiekiem o pustych oczach i braku ludzkich uczuć czy odruchów. Przemoc początkowo była rzadko, jeśli już to werbalna (słowna), jakieś prztyczki, komentarze, uwagi, krytyka – to co wcześniej we mnie uwielbiał zaczynało go drażnić. Z czasem było jej coraz więcej: emocjonalnej, psychicznej, werbalnej. Trwałam w tym, bo przecież mnie nigdy nie uderzył… co z tego, że codziennie mordował mnie psychicznie i emocjonalnie? Że z dnia na dzień gasłam, umierałam? Że straciłam całkowicie chęć życia? On mówił, że sama jestem sobie winna, a ja mu wierzyłam. Wina za wszystko spadała na mnie, on był doskonały. 

Wskutek chronicznego stresu i ciągłego napięcia rozwinął się u mnie zespół stresu pourazowego (PTSD), czy może nienaukowo nazwany zespołem stresu ponarcystycznego (PNSD), który mocno nasilił stany depresyjne. Umierałam coraz bardziej, przez kilka miesięcy coraz mniej jadłam, prawie nie spałam, leżałam i płakałam, a ból psychiczny rozdzierał mnie od środka na miliony kawałeczków. Tak, depresja niewidoczna dla oczu jest bardzo bolesna. Boli całe ciało w środku. Boli głowa, brzuch, wszystko… Tylko nikt tego nie widzi. Tego się nie da nikomu wyjaśnić. To jest indywidualny ból. Umierałam.

Kiedy mój stan zdrowia pogorszył się tak bardzo, że lekarz zasugerował mi oddział psychiatryczny, było już pewne, że bez leków się nie obejdzie. Przestraszyłam się, nie chciałam do szpitala. Wiedziałam, że mój psychopatyczny partner byłby usatysfakcjonowany, że doprowadził mnie do tak złego stanu. Na niego nie mogłam liczyć. Dostałam więc leki antydepresyjne oraz zwolnienie od psychiatry – żebym mogła odpocząć. Odpoczynek w depresji wyglądał tak, że nie jadłam, nie piłam, nie spałam, leżałam. Wtedy mój psychopatyczny partner mnie opuścił. Zostawił mnie, nie odbierał ode mnie, nie odpisywał, przestał się interesować. Znudziłam mu się, byłam bezużyteczna, ja-zabawka do kosza. Dla mnie chorej na depresję opuszczenie przez najbliższą osobę było ciosem. Pogorszył się jeszcze bardziej mój stan zdrowia. Tęskniłam za nim, nie mogłam bez niego żyć. Silne uzależnienie nie dawało mi spokoju. Napisał wtedy raz, kiedy błagałam go o kontakt. Był z inną, podobno wielce zakochany. Nie interesował go nawet stan mojego zdrowia. Zabił mnie wtedy po raz kolejny. Tortury psychiczne, wielki ból, depresja… i wielka samotność. Zostałam zupełnie sama w chorobie. Osamotniona w bardzo ciemnym miejscu. Czułam się duchowo martwa i czekałam aż nadejdzie fizyczna śmierć. Ale to nie było takie proste, ponieważ brak jedzenia, picia czy snu najpierw powoduje ból nie do opisania, później choroby, przynoszące coraz większy ból. Nie umiera się ot tak, na życzenie.

Było ciężko i strasznie, boleśnie i czarno, zupełnie beznadziejnie. Depresja jest w pewnym sensie chorobą mózgu, ponieważ polega na zaburzeniu równowagi w mózgu. Bez względu na to jak bardzo chce się wstać, choroba i tak przywiązuje do łóżka. W depresji głównie leżałam w samotności, nikt nie dzwonił, nie pytał, nie interesował się. Byłam bezużyteczna i niepotrzebna światu. 

Przeleżałam wiele tygodni, czasem na łóżku, a czasem na podłodze, zwijałam się z bólu. Byłam na samym dnie. Jednak po pewnym czasie braku kontaktu z moim P – pomimo że na początku uzależnienie mnie wyniszczało – zaczęłam czuć się lepiej. Bez niego wracałam do zdrowia. Wzięłam wtedy sprawy w swoje ręce i postanowiłam, że wyjdę z choroby. Trwało to długo, ale udało się. Małymi krokami, robiłam postępy, później wielki krok w tył, żeby za jakiś czas znów zrobić drobny postęp. Po około 2 latach własnej pracy nad sobą, kilku terapii, konwencjonalnych oraz niekonwencjonalnych metod leczenia wyszłam z depresji i mogłam żyć bez leków antydepresyjnych. Dziś jestem szczęśliwą kobietą, czego życzę i Tobie. 

Można wyjść z depresji. Tak samo jak można wyleczyć raka czy inne poważne choroby. Depresja to rak duszy. Możesz z tego wyjść. Możesz żyć bez faszerowania lekami. Życie może być piękne i spokojne. Tylko podstawowe zasady to: brak kontaktu z oprawcą (zero znaczy zero), dobra terapia, skupienie na sobie oraz praca własna, aktywność fizyczna plus zdrowe odżywianie, nawadnianie organizmu, pozytywne nastawienie i wysyłanie pozytywnej energii (to co wyślesz światu, to później do Ciebie wróci). Ja tak robiłam, trochę to trwało, było trudno, ale warto było, ponieważ traumatyczne i przemocowe wydarzenia z przeszłości zaprowadziły mnie do dzisiejszej mnie – naprawdę fajnej kobiety, którą bardzo lubię.