21 sierpnia 2022

Jakie motywacje ma narcyz, a jakie psychopata – przejdźmy razem przez cykl przemocy

  ZAKAZ KOPIOWANIA. TREŚCI BLOGA OBJĘTE PRAWAMI AUTORSKIMI

© Copyright by MilaM


Trudno jest odróżnić psychopatę od narcyza. Ich zachowanie jest bardzo podobne, niemal identyczne, a cykl przemocy odbywa się tak samo. Najpierw oceniają potencjalną ofiarę przez pryzmat własnego egoizmu pod kątem jej użyteczności, następnie bombardują ją miłością, później dewaluują i pozbawiają jej pewności siebie, by okrutnie z nią skończyć poprzez degradację. Różnice tkwią jednak w ich motywacjach i przyczynach, dla których dochodzi do nadużyć. 

Poprowadzę Cię przez cykl przemocy, jakiego doświadcza się w relacji z zaburzoną osobowością. Opis faz cyklu dokładnie opisałam tutaj: Fazy toksycznego związku z psychopatą. Patrząc na to z bliska można wysnuć wniosek, że psychopata jest gorszy od narcyza – i (bardzo) teoretycznie tak, ponieważ psychopatia to chłodna kalkulacja i okrucieństwo. Z tym że oba te zaburzenia są umiejscowione na skali (spektrum), co oznacza, że można mieć do czynienia z łagodną odmianą narcyzmu albo łagodną psychopatią, ale też patologicznym narcyzmem czy niebezpieczną psychopatią. Mogą być także mieszane zaburzenia, co jest dość częste i sprawia, że diagnoza jest trudna do postawienia ze względu na brak wpasowania się cech i zachowań w ramy danego zaburzenia. Przypominam swój tekst o skali zaburzeń: Skala psychopatii.

Psychopata psychopacie nierówny, tak samo narcyz narcyzowi. Różne stopnie zaburzenia wpływają na to jaki jest psychofag (łac. pożeracz duszy). Są różne typy psychopatii i różne narcyzmu, o czym przeczytasz tutaj: Psychopaci, narcyzi – typy, podtypy, style, spektrum. Właśnie głównie dlatego, że rzadko kiedy zaburzona osoba wpasowuje się w opisy w 100%, do tego potrafi manipulować i budować wiarygodny fałszywy wizerunek tak trudno jest komuś, kto z nią żyje jasno stwierdzić, że żyje u boku drapieżnika

Chcę jednak podkreślić ważną informację. Narcyzm to zaburzenie osobowości. Psychopatia także. Poznając bliżej motywacje narcyza i motywacje psychopaty, można pomyśleć, że narcyz nie jest aż taki zły. U empatycznej osoby może pojawić się współczucie i chęć pomocy, ponieważ narcyz skrycie pragnie móc odczuwać i zazdrości innym, jest w nim coś w rodzaju wewnętrznej pustki oraz narcystycznej traumy. Można w nim dostrzec małe dziecko, które pragnie kochać i być kochane. Tylko tutaj trzeba ostrzec, że widząc w nim niewinność można wpaść w sidła – to trochę tak jak pewna znana opowieść o tym, jak ktoś pomógł jadowitemu wężowi, a później ten wąż nie okazał wdzięczności, tylko postąpił zgodnie ze swoją naturą, czyli ukąsił i zabił tego, kto wcześniej go uratował

IDEALIZACJA

Początki relacji z zaburzoną osobowością są piękne, idealne, bajkowe. Wszystkie nasze deficyty, lęki, traumy zostają ukojone, czujemy się kochani, sami też kochamy, jest wspaniale. Jesteśmy uwielbiani i wznoszeni na piedestał. Wygląda to tak samo w wykonaniu narcyza i psychopaty. Bombardowanie miłością, wspólne plany, marzenia, perspektywy, obietnice. Dokładnie to czego pragniesz zostanie Ci obiecane. 

Psychopata robi to mechanicznie (choć bardzo wiarygodnie) z jakiegoś egoistycznego powodu. Może potrzebować przykrywki w postaci rodziny, dzięki czemu wtopi się w tłum i nie będzie na siebie ściągał podejrzeń. Może chcieć pieniędzy, seksu, czegoś co posiada druga osoba, a co on może od niej pozyskać. Może też chcieć się kimś pobawić. Staje się spełnieniem marzeń. Z góry wiadomo, że jego intencje nie są czyste. Kłamie, udaje, gra. 

Narcyz robi to naturalnie i w pewnym sensie szczerze. Marzy o idealnej miłości i być może na swój sposób się zakochuje. Z tym że druga osoba nie jest dla niego odrębną jednostką, tylko widzi ją jako przedłużenie siebie. Kopiuje ją i staje się jej odbiciem lustrzanym, bo dla niego nie ma teraz osobnych istnień, tylko dwa stopione w jedno. Partner/ka jest dla niego nadzieją, że tym razem naprawdę pokocha i będzie czuł. Więc na początku nie kłamie.


POGARDA

Czasem faza idealizacji trwa krótko, czasem kilka lat, ale przychodzi taki moment, w którym zaczyna się wszystko sypać. Niczym domino, wystarczy popchnąć ostatni element, a po kolei upadają następne. 

Psychopata prawdopodobnie gardzi ludźmi i ich emocjonalnością, uważa ich za frajerów, którzy sami się proszą o wykorzystywanie. Ma więc taki stosunek do swojej ofiary przez cały czas, z góry wie, że ją wykorzysta, ona nie staje mu się nigdy bliska, to przedmiot.

Narcyz inaczej – on rzeczywiście w swojej głowie stapia się z partnerem/partnerką i ją idealizuje, wierzy w wizję bratnich dusz. Z czasem jednak zaczyna dostrzegać w nim/niej bycie ludzką, odrębną postacią, która ma swoje zdanie i myśli. Rozczarowuje się nią. Ponadto zaczyna dostrzegać, że sam nie odczuwa autentycznie takiego bogactwa emocjonalnego, jak partner/ka, co wzbudza w nim pogardę do niej, spowodowaną zazdrością.


DEWALUACJA

Kiedy już zaburzona osoba widzi, że parner/ka jest przywiązana, uzależniona, zależna, zakochana, ma pewność, że przejął nad nią pełną kontrolę. Robi kilka testów i jeżeli ofiara je zdaje, to znaczy jest uzależniona tak, że bez psychofaga nie potrafi już żyć, to ten przestaje się starać. Zaczyna od czasu do czasu pokazywać swoją prawdziwą twarz spod maski. Oczywiście miesza zachowania pozytywne z przemocowymi, doprowadza ofiarę do dysonansu poznawczego, zaczyna jej zadawać ból.

Psychopata robi to raczej dla własnej przyjemności. Sam nie odczuwa, a lubi naciskać guziki, żeby zabolało partnera. Czyjeś emocje go bawią, lubi patrzeć jak ktoś się wije w męczarniach. 

Narcyz chce ukarać partnera/partnerkę za to, że nie spełniła jego oczekiwań i zniszczyła wizję idealnej miłości i bratnich dusz. Wbija jej szpile za karę, a także z zemsty, że nie ma w sobie takiej emocjonalności jak ona. 


NADUŻYWANIE I UŻYWANIE

Dewaluacja to zachowania przemocowe, które mają osłabić ofiarę. Dochodzi do podważania jej pewności siebie, jej sposobu odbierania rzeczywistości, wyniszczania jej emocjonalności i wrażliwości, osłabiania jej i odbierania jej poczucia tożsamości. Wysysa się z niej życie. Używa się ją i nadużywa. Przekracza jej granice, testuje jej progi wytrzymałości, wyniszcza stopniowo.

Psychopata bawi się swoją ofiarą. Nie ma w sobie żadnych blokad ani hamulców. Brakuje mu nie tylko empatii, ale i wyrzutów sumienia. Nigdy nie odezwie się w nim głos wstydu, nie będzie żałował, nie będzie go obchodzić to, że kogoś doszczętnie zniszczył. Według niego ktoś się prosi o wykorzystanie, a on przecież na początku daje ofierze to, czego jej potrzeba – później odbywa się spłata długu z odsetkami, a spłacać trzeba fizycznie, psychicznie, ekonomicznie, seksualnie… 

Narcyz także używa i nadużywa partnera/partnerkę, przekracza jej granice, bo potrzebuje wypełnić jakoś gryzącą go pustkę. Tak więc krzywdzi, wyniszcza, nie ma empatii emocjonalnej, nie czuje więzi z drugą osobą. Jedyne co może się u narcyza pojawić – czego nigdy nie będzie u psychopaty – to poczucie wstydu i winy. Ale to bardziej w formie przebłysków świadomości, które narcyzm szybko odsuwa od siebie i tłumaczy sobie wszystko po swojemu. 


DEGRADACJA

Degradacja to albo odrzucenie, albo porzucenie. Część zaburzonych osób zostawia ofiarę i wymienia ją na nową, ale część żyje ze stałym partnerem wiele lat, może nawet 20 albo dłużej (prawdopodobnie tak się dzieje czasem u narcyzów). Degradacja jest więc taką fazą, w której ofiara otrzymuje ostateczny cios, z którego z trudem się podnosi. Zostaje sama ze swoim bólem i poczuciem utraconej tożsamości. Może zostać porzucona fizycznie (psychofag odchodzi bez słowa, porzuca nagle) albo psychicznie (psychofag się odwraca, doprowadza do obłędu). 

Psychopata degraduje ofiarę, gdy osiąga swój zamierzony cel i w jego ocenie jej przydatność się kończy. Nie jest mu dłużej potrzebna, a że nie ma wobec niej żadnych uczuć ani nie jest z nią emocjonalnie związany, odchodzi bez słowa. 

Narcyz degraduje kogoś, gdy w jego ocenie ofiara nie dostarcza mu paliwa w postaci energii. Sam nie potrafi czerpać z siebie, ponieważ w środku ma pustkę. Może otrzymywać energię tylko z zewnątrz, to znaczy od kogoś. A jeśli energii brak, to zmuszony jest szukać jej gdzie indziej.

Szukanie zewnętrznych źródeł energii może się odbywać w dwojaki sposób. Może dojść do realnego porzucenia partnera/partnerki dla kogoś innego. Wymiana na nowe źródło energii. Może też być tak, że zaburzony człowiek nie zostawi swojego głównego źródła paliwa (np. nie zostawi żony fizycznie, żeby nie psuć wizerunku idealnej rodziny albo mu się to nie opłaca – zawsze z perspektywy egoisty), a poza związkiem będzie mieć dodatkowe źródła. Typowe są triangulacje, gdzie zaburzona jednostka włącza w relację osoby trzecie i sugeruje poligamię. 



Wkroczenie w życie zaburzonego człowieka to w pierwszej fazie relacji bajka i życie idealne, a z czasem piekło za życia. Emocjonalny rollercoaster, zetknięcie z istotą bez empatii, drapieżnikiem, któremu nie można ufać. Brak intymności, wzajemności. Udawanie uczuć, a nie autentyczne ich odczuwanie. Sama myśl o tym przytłacza, a co dopiero życie z kimś takim. A przecież psychopaci i narcyzi mają dzieci. Z moich obserwacji i doświadczeń wynika, że dość często spotyka się dzieci z autyzmem bądź jakąś jego formą, co nie ułatwia im posiadanie narcystycznego czy psychopatycznego rodzica. W dzieciach budowane jest poczucie miłości warunkowej – „zasłuż sobie, to dostaniesz ochłap mojej uwagi”. Wszystko co przemocowe i toksyczne jest dawkowane oraz niejawne, niemal niemożliwe do udowodnienia. Zaburzony rodzic może robić co chce, a w obronie psychiki dziecka nikt nie stanie poza drugim rodzicem bez zaburzeń, którego zwykle nikt nie słucha.

Każdy, kto doświadczył życia u boku psychopaty czy narcyza wie, że to emocjonalne piekło. Uwolnić się z piekła nie jest łatwo. Jak się z tego wyjdzie, to długo jeszcze pozostają traumy w postaci c-PTSD (złożonego zespołu stresu pourazowego), z którymi nie jest łatwo funkcjonować. Zetknięcie z wymiarem sprawiedliwości, który często w takich przypadkach nie wymierza sprawiedliwości, tylko wtórnie wiktymizuje ofiarę, a oprawcy daje wsparcie i przyzwolenie na dalszą przemoc. 

Żyją wśród nas takie jednostki, które umiejętnie wtapiają się w tłum i nie zwracają na siebie uwagi. Są czarujące i charyzmatyczne. Wabią do siebie, rozpylając mgiełkę w postaci idealnej miłości i pięknego życia. Gdzieś są, choć ich na co dzień nie dostrzegamy, to zapewne mijamy ich na ulicach, w sklepach, w pracy. Przecież mojego byłego P/N można spotkać, a z boku wydaje się bardzo miłym człowiekiem, który z łatwością nawiązuje znajomości. Lubiany i szanowany, ceniony… Niby nikt, a jednak ktoś, kto zamienił moje życie w piekło. Żywcem płonęłam, bolało mnie całe ciało i całe wnętrze. Nie mam żadnego dowodu na zachowania przemocowe. Wokół nikt niczego nie widział. Prędzej uwierzono, że jestem chora psychicznie, niż że jestem ofiarą przemocy.  

34 komentarze:

  1. Napisałam wiadomośc priv na Messenger ostatnio,jak będziesz miała chwilę odpisz.dzieki za to co robisz.trzymaj się ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykro mi i dziękuję. Opisujesz moje życie ze szczegółami. Byłam na granicy obłędu, a teraz od lat walczę z tym katem o dziecko przed sądem, gdzie nie ma sprawiedliwości. Gratuluję tego że tak wyraźnie widzisz co robił z Tobą psychopata. Dziękuję że pomagasz innym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam to, teściowa prawdopodobnie narcyz z dużą ilością pieniędzy u synem, chorym, którym manipuluje. Duet piekielny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem ofiarą takiego samego duetu. Zawsze wiedziałam, że teściowa jest złym człowiekiem,nie spodziewałam się, że z takim samym żyje pod jednym dachem

      Usuń
    2. Dokładnie to przeszłam … synuś narcyz i teściowa narcyz. Pieniądze, zdrady, poniżanie itd.

      Usuń
  4. Ja też jestem ofiarą socjopaty i narcyza pomimo że nie jestem już z nim 12 lat, to przez te lata nie dawał spokoju zniszczył mnie w każdym tego słowa znaczeniu.Jedstem przez to sama bo nie umiem już nikomu zaufać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kilka lat trwalam w związku z narcyzem -socjopatą. Byłam ta uległa bo wmawiał mi przez te lata poczucie winy o wszystko. Jak krzyczałam, próbowałam wyrazić swoje zdanie to moja wina bo krzycze, jak opanowałam ciszę i spokój to zabrakło mu we mnie emocji. Nie wiem jak udało mi się odejść bo trwało to kilka miesięcy, najgorszych miesięcy w życiu. Pozbawił mnie osobowości, własnej wartości z długami ale zaczynam nowe zycie. Czeka mnie rozwód ale w końcu mogę oddychać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bądź silna, ale pozwól sobie też płakać... Uwierz że wszystko się poukłada. Jestem już 4 lata wyzwolona z podobnego związku i nareszcie mogę oddychać swobodnie. Ty też będziesz. Trzymaj się ciepło i dbaj o siebie. Ściskam

      Usuń
  6. Dziękuję. Przeszłam piekło. Muszę się podnieść i zacząć życie od nowa...

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam to z autopsji, po 37 latach małżeństwa -odeszłam , a on umarł, być może z braku "paliwa". Życie jest nieprzewidywalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po 30 latach dowiedziałam się ze prowadził życie wiecznego kawalera …straciłam mnóstwo czasu ..chce się uwolnić ..może dam rade 😳

      Usuń
    2. Dasz radę. Powodzenia 💗

      Usuń
    3. Dasz radę. Ja też po 30 latach się uwolniłam
      Od roku jestem już bez niego. Szczęśliwsza. Po kilku terapiach
      Bez terapii. Nie dałabym rady. Trauma u mnie jeszcze jest

      Usuń
  8. Przeszłam 2 związku z narcyzami. 24 lata z mężem i 10 lat z konkubentem. Trudni się podnieść. Ten sam dobrze opisany schemat działania u obydwu. Najgorzej, że ciągle przypominają się te szczęśliwe chwile z początku związku. Pierwszy zostawił mnie z olbrzymimi długami, drugi zabrał to, co udało się uratować z pierwszego związku. Obaj wyssali to, co tylko mogli, zdradzali i porzucili. Czuję się fatalnie. Nie ma chęci do życia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję, jestem w takim związku. Ciągle zdradzana i obarczana za wszystko winą. Nic mnie nie cieszy, nie widzę żadnych pozytywów życia. Tak walczyłam latami , próbowałam tłumaczyć tego debila . Przestałam żyć, egzystuje.

      Usuń
    2. Byłam w takiej samej sytuacji. Na szczęście zaliczył wpadkę z jedną z kochanek i rozwiódł się ze mną. Ja chyba nigdy nie podjęłabym tej decyzji ponieważ byłam tak zmanipulowania, że byłam pewna że to wszystko moja wina. Teraz żałuję, że nie skończyłam tego małżeństwa wiele lat wcześniej. Teraz najbardziej cierpi moja córka, która jest manipulowana przez ojca. Deklaracje, że ją kocha i całkowity brak zainteresowania i brak czasu dla niej nawet w święta.

      Usuń
  9. Najgorsze jest to,że to nie jest uznawane za przemoc. Nie ma siniaków i podbitego oka,nie ma problemu. I ta dezorientacja:kto to jest,bo przecież nie mój ukochany, którego poznałam x lat temu, który był troskliwy, ciepły i opiekuńczy

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny materiał, ja idę po dnie piekła, rodzina zaburzona, były partner. Partnera można kopsnąć a rodzina.... Będę musiała zostać sama, wyjechać na drugi koniec świata. Boję się sama..

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem jak zacząć jakbym czytala swoje życie z narcyzem wszystkie etapy pokolei i wlasnie jestem wrakiem czlowieka ktoremu odjeto radosc zycia energie przychodzom mysli samobójcze itp jestem w totalnej rozsypce a bylam chodzocom energiom lub wylkanem radosci sama nie umiem w to uwierzyc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też przez to przeszłam. Długo znosiłam bycie ,,popychadłem” 30 lat. Od 2 lat jestem w odbudowie. Jestem coraz bardziej świadoma a tym samym spokojna. Największe zderzenie z rzeczywistością to jak nikt Ciebie nie rozumie przez co przechodzisz. Patrzą dzienie ,,no jak to 30 lat byliście razem?”

      Usuń
  12. Też zylam z narcycem 15 lat. Poznałam go jako bardzo młoda dziewczyna. Mój pierwszy związek. Na początku myślałam, że takie zachowania jak najpierw delikatne uszczypliwości, wyśmianie się, karanie ciszą są w każdym związku. Gdy zaczął obwiniać o każde własne przewinienie i o całe zło tego świata wiedzialam już że to coś z nim jest nie tak a nie ze mną. Obelgi, wysmiewanie, ublizanie przy innych to była norma. Niszczył mnie od środka, a na zewnątrz przykładny mąż, ojciec na szanowanym stanowisku. Znalazlam siły na odejście dopiero przy drugiej zdradzie w 6 miesiącu ciąży. Coś we mnie pękło i się zaczął kolejny horror, który trwa do dziś. Mimo,że 6 lat po rozwodzie to nadal mecze się z nim bo dobrze wie, że potrafi mnie skrzywdzić już tylko przez dzieci i robi to nagminnie. Niezliczone sprawy w Sądzie, odwiedziny policji, dokuczanie, rozsiewanie plotek to norma. Z niecierpliwością czekam gdy najmłodszy syn osiągnie pelnotetnosc, a to jeszcze 12 lat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dasz radę . Ja byłam na skraju. Już 8 lat walczę . Może być tak ze bede miała komornika na głowie do końca życia!ale udało się .odeszłam.żyje .i moje córki pomału zaczynaja się uśmiechać !!!

      Usuń
  13. ....aż boję się myśli ,że to mnie mogło spotkać.....jestem wycieńczona ,a jeszcze wierzę,że to miłość

    OdpowiedzUsuń
  14. Jestem 18 lat z psychopatą , narcyzem na dodatek teściowa taka sama syna drugiego ma chorego na sfizofremie. Mamusia doprowadzila do tego ze zachorowal w wieku 30 lat oczywiscie to wina jej męza bo niby w jego rodzinie chorzy chodz wszyscy normani. Meza traktowala jak maszynka do pieniedzy ktory zmarl 2 lata temu zachorowal na raka. Po jego smierci nawet nie plakala nie wspolczula tylko oznajmila jak on mogl ja zostawic z niczym jak on zostawil jejwszystko a malo tego zabezpieczyl ja do smierci . ona sobie wszystko przypisala ze to ona zarobila… synek (moj mąż) taki jak ona a nawet gorszy zyje za pieniadze ktore ojciec narobil powiedzial ze to on zarobil wiec co tu duzo mowic oni sobie przypisuja wszystko. Dla mnie maja zakrzywienie jakies . Nieskazitelni, drapiezniki, ludzie im sa potrzebni do celu ich..Cale zycie nasze (18 lat ) oszukiwal twoerdzac ze pracuje a co wyszlo mial podwojne zycie kochanki ! Nic nie pracowal mnie trzymal do tego bym zajmowalam sie wychowywaniem dzieci, sprzatala , gotowala , zakupy bo on ciezko pracuje. Tylko sobie robil takie zycie by mu kazdy uslugiwal . On sam nic palcem nie dotknie do niczego. Nigdy z synem nie spedzal czasu , nie zabieral go nigdzie nie rozmawial. Prosilam go by razem gdzies pojechali on nie bo zmeczony ale dla kochanki nie zmeczony byl. Co mu zarzuce coś powiem to jak o mur na wszystko wytlumaczenia a ja wszystkiego winna jak cos powiem to gnebie go jak cos mu zarzuce to ze wymyslilam… nigdy syna nie pochwalil za nic…. Co robil w zyciu to mowil ze to wszystko dla nas ze my tacy nie wdzieczni …a co sie okazalo on planowal sobie zycie juz z druga kochanka . Najgorzej ze mam dwujke dzieci z nim syn ma 17 lat cechy podobne juz do ojca , córeczka 2 latka i wlasnie dla niej ja od niego chronic chce sie podniesc i odejsc chociaz mnie uwiezil z kazdej strony. Dwa razy zdrady , obarczanie win i czynow swoich na mnie, karanie cisza nie moge slowem w domu sie odezwac nawet do dzieci bo robi ze mnie wariatke. Przysiegam sobie ze w końcu uciekne z corka od niego… nie rozumiem jednego w tym swiecie jak takie potwory mogą byc bezkarne ? To sa szatany!!! Ludzie to trzeba gdzies naglasniac robic zbiorki pomocy takim ludziom bo to gorsze od bicia to jest smierc za zycia!!!! Ja nie moge spojrzec na zadnego faceta i przysiegam jak odejde nie chce w zyciu zadnego wole sama byc! Przepraszam ze tak chaotycznie napisane…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno uda Ci się ta złość Ci pomoże . Działaj, a potem szybko na terapię i daj sobie szansę. Znam takie piekło, to są diabły wcielone. Ludzie ratunku!!!?

      Usuń
  15. Ja byłam 10 lat w związku, w którym to cały czas byłam zakochana i walczyłam o naszą rodzinę (mamy razem syna).
    Zostawił mnie z dzieckiem dosłownie w jednej chwili. Odszedł do innej. Nigdy nie zapytał jak sobie radzę.
    To wydarzyło się 2 lata temu, ja ja cały czas tęsknię za nim i płaczę za moją wizją rodziny, która już nigdy się nie ziści. Biorę silne leki, jestem pod opieką lekarza. Leczę ZSP (Zespół Stresu Pourazowego). Jest mi tak ciężko pogodzić się z tym wszystkim. Jest mi tak przykro, że mój ukochany i wyczekany synek nigdy nie zazna prawdziwej rodziny. I co gorsze dla mnie... wygląda na to, że z tą inną mu się wszystko układa i robi dla niej to, czego nie dawał mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inna będzie miała gorzej niż Ty tylko kwestia czasu.

      Usuń
  16. Minęły 3 lata od rozstania z partnerką. Dopiero po przeczytaniu tego artykułu uświadomiłem sobie, że miałem doczynienia z narcyzem w książkowej postaci i dlaczego mój stan emocjonalny i psychiczny to ruina. Nie zmienia to jednak mojego położenia obecnego. Jestem w kropce... niempam pojęcia co dalej z tym robić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze ze uciekłeś!!!!
      Ratuj siebie. Mój brat po 15 latach takiego zycia popełnił samobójstwo. Cudowny człowiek. Zabijała go dzień po dniu.

      Usuń
    2. Przykro mi. Ja jestem wolna od roku ale trafiam ciągle na psychopatów i boję się ponownie być zraniona. Chciałabym bardzo jeszcze kiedyś być z kimś ale niewiem czy będzie to jeszcze możliwe. Na ten moment się poddałam i już nie szukam nikogo. Życzę Ci abyś znalazł w sobie siłę i zadbaj o siebie jeszcze bardziej. Próbuj jeśli chxesz a jeksi nie wyjdzie to będziesz wiedział że próbowałeś.

      Usuń
  17. Ja wciąż nie mogę zrozumieć... Zdrady, zlecanie załatwienia każdej sprawy, odwracanie "kota ogonem", przez co zawsze czułam się winna, wieczne kłamstwa...Oczywiście zawsze przesadzałam. Zawsze sama, zdana właściwie na siebie, bo on musiał się kształcić, zdobywać lepszą pracę, robić wiele ważnych rzeczy... Teraz, kiedy życie mija, ale ustabilizowała się pozycja (jest wykształcenie, które dało odpowiednią pozycję zawodową), ja idę w odstawkę, dla innej, młodszej...Przede mną rozwód, a ja nie wiem czy żyłam z narcyzem, psychopatą czy socjopatą, czy to ja byłam tą złą, a on normalny, trochę pogubiony, ale ambitny, chcący czegoś więcej od życia. Boli wszystko, nie potrafię zrozumieć, w głowie mętlik, w sercu burza....Ratuję się terapią, ale to jest tak świeże i dopiero się zaczyna....

    OdpowiedzUsuń
  18. Byłam z osobą zaburzoną 8 lat. Przeszlam cały schemat psychopaty z książki pt Uwolnij się od psychopaty Jackson Mc Kenzie. Zaczęłam czytać tą książek od razu po ostatnim rozstaniu, bo było ich z milion. Okazało się że były partner posiada antyspołeczne zaburzenie osobowości, socjopatyczne, psychopatyczny i narcystyczne oraz borderline. To psychopata na poziomie mentalności 4 latka więc najgroźniejszy typ jaki mógł mi się trafić. Od mojego odejścia minął rok a ja nadal zbieram swoje kawałki z dna. To było piekło na ziemi, a ten ogień płonął i gasł każdego dnia i znowu płonął by zgasnąć i tak wkolko. Paliłam się żywcem. Byłam z prawdziwym diabłem. Mam depresję, ale każdego dnia walczę o lepsza przyszłość dla siebie. Chxialam opowiedzieć więcej ale brakuje mi słów by wyrazić moje cierpienie. Zagłuszam je czym tylko mogę bo wyrażałam je przez cały rok. Przeczytałam masę książek od tego czasu i nie wierzę już w nic. Mój świat wywrócił się do góry nogami. Moje życie legło w gruzach, ale odbuduje siebie o ile starczy mi jeszcze sił do walki. Nie jest łatwo ale próbuje. Staram się bo wiem że gorzej już być nie może bo na dnie już byłam. Jednak gdy czytam o tym coraz więcej i wiem ile jest taki osób i do tego wyedukowany psychopaci też się pojawiło w moim życiu to wiem że jednak może być gorzej ale niesiem jak nazwać miejsce gorsze od piekła bo w piekle już byłam. Nie chxe ponownie tego przeżywać i nie szukam już nikogo. Wolę być sama niż ponownie zaufać jakiemuś mężczyźnie. Nie chxe już tak kochać. Zmieniło siw dosłownie wsystko we mnie. Czuje ogromną puste i ogromny metlik w głowie bo straciłam sens życia i wcale nie chodzi już o niego tylko o to że każdego dnia odkrywam w sobie nowe rzeczy i poznaje siebie na nowo ale też poznaje świat i widzę ile jest w nim zła. Nie widzę sensu na dłuższą metę by żyć w takim siwecie ale jeszcze się nie poddałam bo chce udowodnić że dam radę się z tego piekła podnieść i zrobię to dla tych wszystkich osób które nie mogły tego bólu już znieść i potsnowily odejść z tego świata. Staram się nie dołączyć do nich ale myśl o nich nie daje mi spokoju bo odzwierciedla to mój stan i w chwili gdy chxialam umrzeć stał się cud. Zapragnęłam żyć żeby coś zmienić. Żeby dawać innym wsparcie ale już nigdy nie będę wspierać tych potworów i mam nadzieję że już żaden nie wepchnie mnie do tego piekła spowrotem bo wiem że to byłby już moj koniec i że ja tego ponownie nie przeżyje. Chciałabym dawać motywację innym żeby mogli coś zmienić w swoim życiu m odnalazłam w tym wszystkim swoje przeznaczenie. Jednak niewiem ile wytrzymam ale póki starczy mi sił będę dawać ludziom otuchę w ich przeżyciach podobnych do moich i postaram się również zadbać o siebie najlepiej jak będę mogła. Mam nadzieję że dam radę, bo jeśli nie, to dołączę wtedy do tych których już z nami nie ma. Bądźcie silni i dzielni szukajcie swojego miejsca na ziemi i nie pozwólcie, by piekło wróciło. Zadbajcie terqz o raj dla siebie. Pamiętajcie że anioły mogą upaść ale nie potrzeba skrzydeł by latać.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak to czytam widzę siebie.
    Prawie 10 lat . Byłam czekaczem. Powiesiłam swoje życie na haczyk.
    Nie wiem ( teraz z perspektywy czasu) jak to mogło sie wydarzyć .
    Żonaty koleś który zbyt wielkim intelektem sie nie szczycił. Od samego początku tony kłamstw .
    Wchodził w role ofiary a ja byłam
    „ wybawca” … Jak każdy żonaty - tak mu zle, niedobrze … odejdę —ale jeszcze nie teraz…
    Gdy już przepadłam totalnie przejął stery. Zrobił sobie dziecko z żona czym mnie zabił. Ale ja byłam już w amoku i nie potrafiłam zebrać sie by to wszystko przerwać. Cały czas tworzył chora rzeczywistość —> woedzialam , ze to co mówi jest całkiem sprzeczne z tym co robi ale tkwiłam w tym gownie latami.
    Żył równocześnie w dwóch światach. kiedy już kipiało bo nie godziłam sie na kłamstwa były wybuchy złości, krzyki , wtedy on ze stoickim spokojem mówił ze jestem wariatka i wychodził. A ja zostawalam za każdym razem sama z coraz większym syfem :( to było tak silne uzależnienie. Człowiek godzi sie na wiele. Mimo iż dla świata ubierałam maskę silnej , zaradnej , uśmiechniętej kobitki. Co było dla mnie ogromnym ciężarem. Płakałam bardzo często , gdzieś w ukryciu a spuchnięte oczy tłumaczyłam alergia.
    Zrobił totalny Meksyk w moim wnętrzu.
    Na szczęście mam jakieś pokłady sił, energii i jeszcze walczę …

    OdpowiedzUsuń